Sławomira Pochylska: To spokój daje nam moc
Czy rzeczywiście mężczyzna to ROZUM, a kobieta to INTUICJA? Sławomira Pochylska zaprzecza tym stereotypom. Z wykształcenia matematyk, informatyk, zarządca nieruchomości, z zamiłowania natomiast filozof matematyki i fizyk kwantowym. Nam opowiada o swojej karierze i najbliższej premierze swojej książki.
Ilona Adamska: Z wykształcenia jest Pani matematykiem, informatykiem, zarządcą nieruchomości. Z zamiłowania filozofem matematyki i fizykiem kwantowym. Skąd zainteresowanie tymi dziedzinami nauki?
Sławomira Pochylska: Mój tato był matematykiem. Jego brat fizykiem. Od dzieciństwa słyszałam dyskusje na temat wyższości matematyki nad fizyką i odwrotnie. Ciekawość tej wiedzy pojawiła się już w wieku przedszkolnym. Dla mnie matematyka to coś więcej niż liczby. To alfabet świata. Właśnie dlatego pracę magisterską napisałam z filozofii matematyki. Później miało to przełożenie na zainteresowanie się fizyką kwantową. Informatykiem, a następnie zarządcą nieruchomości zostałam z przyczyn czysto praktycznych i finansowych. Mam umysł ścisły, więc bez problemu mogłam opanować tę wiedzę i wykorzystując ją, zarabiać pieniądze. Cały czas jednak miałam słabość do matematyki i zgłębiałam jej tajniki.
Wiele osób uważa, że matematyk, informatyk czy fizyk kwantowy to typowo męski zawód… Spotkała się Pani z tego typu opiniami? I co najbardziej pociąga Panią w matematyce?
Powszechnie uważa się, że mężczyzna to ROZUM, a kobieta to INTUICJA. Stąd pewnie biorą się takie opinie. Dla mnie matematyka to styl życia. Wszystkie zjawiska opisane są jej językiem. Nie wiem, czy Pani wie, ale kiedy jesteśmy w stanie czystej miłości i w tym stanie wykona się badanie EKG, to wykres ma postać sinusoidy. I właśnie to mnie najbardziej w matematyce pociąga. Można jej językiem opisać nawet uczucia.
Dwadzieścia lat temu zbudowała Pani od podstaw firmę EP International sp. z o.o. działającą w branży szkoleniowej, rozwoju osobistego, HR, doradztwa personalnego. Co sprawiło, że zainteresowała się Pani rozwojem osobistym i HR-em? Moda, trend?
Jeszcze wcześniej założyłam swoją pierwszą działalność gospodarczą jako osoba fizyczna. Sprzedawałam ubezpieczenia na życie. Szybko jednak okazało się, że bardziej pociąga mnie rekrutacja agentów ubezpieczeniowych i ich szkolenie, budowanie zespołów sprzedażowych i zarządzanie. Otrzymałam wtedy solidną dawkę wiedzy w tym zakresie. I tak urodził się pomysł, by założyć własną firmę. Nie chciałam jednak ograniczać się do rynku ubezpieczeń. Uzupełniłam wiedzę i stworzyłam produkty dla innych sektorów rynku.
Powołała Pani do życia Wielkopolski Oddział Polskiego Stowarzyszenia Właścicielek Firm. Co to była za organizacja, jakie były jej założenia i kto mógł ją tworzyć? Kim były jej członkinie?
W 1998 roku z inicjatywy World Association Off Women Entrepreneurs powstało w Warszawie Polskie Stowarzyszenie Kobiet Właścicielek Firm. Byłam jedną z członkiń założycielek. Pełniłam funkcję sekretarza Komisji Rewizyjnej Stowarzyszenia. Jako jedyna z Wielkopolski. Siłą rzeczy przypadła mi rola budowy oddziału wielkopolskiego. Znalazłam się zupełnie w nowej sytuacji, ponieważ głównym zadaniem stowarzyszenia była promocja i wspieranie firm kobiecych zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej. Organizację tworzyły oczywiście kobiety, właścicielki firm, które zatrudniały minimum trzech pracowników. Dla mnie niesamowite doświadczenie, wspólna praca i dalsze rozwijanie umiejętności menedżerskich. Dzięki temu nawiązałam wiele relacji z kobietami z Polski i z zagranicy. To niezliczone spotkania z ludźmi, które rozwinęły we mnie zdolności komunikacyjne, nauczyły mnie, jak słuchać z uwagą, rozumieć, by potem umieć pomóc, jeśli zachodzi taka potrzeba. Zdobyłam umiejętności, które w obecnej pracy są dla mnie niezbędnym kapitałem.
Pani życiowe motto brzmi: „To co mówisz, robisz i czujesz, jest obrazem Twoich myśli”. Skąd to przeświadczenie?
To nie przeświadczenie. To fakt. Doświadczam go osobiście. Doświadczają również moi klienci. Tam, gdzie zaczyna się strach, zarówno ten uzasadniony, jak i nieuzasadniony, tam kończy się nasza siła. To spokój daje nam moc, chęć do działania, wewnętrzną motywację. Moje zdanie jest takie, że z zewnątrz możemy czerpać tylko inspirację. Motywację możemy czerpać tylko z wewnątrz. Musimy ją wypracować. To możemy osiągnąć tylko, gdy jesteśmy wewnętrznie spójni. Tylko wtedy osiągamy spokój, który daje nam siłę i faktycznie realizujemy swoje własne cele. Jeśli ich nie osiągamy, to musimy zweryfikować co, dlaczego i w jaki sposób myślimy, co w związku z tym czujemy i jak w związku z tym działamy.
Szykuje się Pani do wydania jesienią tego roku swojej pierwszej książki. Czego będzie dotyczyła?
Wielka czwórka to cztery style myślenia, cztery sposoby przetwarzania informacji i wzajemnej komunikacji. Każdy z nas ma jeden z tych czterech, od urodzenia, stale i niezmiennie. Pozostałe jednak też mieszkają w naszej głowie i mają wpływ na to, jak działamy. Od nich zależy, jak wykorzystujemy swój styl myślenia, który koreluje z naszymi zdolnościami, charakterem i osobowością. Innymi słowy jak wykorzystujemy swój potencjał. To tak w uproszczeniu. Pracując ze swoimi klientami, starałam się dopatrzyć w poszczególnych stylach myślenia swoisty dla nich mechanizm wywołujący, regulujący i kontrolujący motywację. Książka to zbiór moich doświadczeń i wniosków z nich wypływających.
Do kogo będzie skierowana Pani książka? Kto będzie jej odbiorcą?
Myślę, że każdy bez względu na swój status wiekowy, prywatny, zawodowy, kto ją przeczyta, znajdzie tam cząstkę informacji o sobie, które będą zaczątkiem do pozytywnych zmian. Zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym.
W swojej zawodowej pracy zajmuje się Pani warsztatami pod hasłem FRIS. Jest to przeprowadzanie testu stylu myślenia wśród uczniów, ale chyba nie tylko.
Warunkiem przeprowadzenia testu stylu myślenia i działania FRIS jest ukończone 18 lat. Tak naprawdę jednak to, jaki mamy styl myślenia, dostrzegamy już od najmłodszych lat. Najłatwiej to zrobić przez zabawę i odpowiednie zajęcia edukacyjne. Moje zdanie jest takie, że im wcześniej dowiemy się, jak myślimy i działamy, tym lepiej. Łatwiej pokonamy swoje ograniczenia i we właściwy sposób pokierujemy swoim rozwojem osobistym. Stąd pomysł, by pracować z dziećmi i młodzieżą. Tę pracę wykonuję społecznie. Kończąc studia matematyczne, uzyskałam również uprawnienia pedagogiczne. Uczyłam matematyki w szkole. Stąd zamiłowanie do pracy z dziećmi i dla dzieci.
Zawodowo i biznesowo pracuję z dorosłymi. Prowadzę warsztaty, szkolenia, omawiam przeprowadzone testy FRIS. Pomagam w rozwoju osobistym, uczę właściwej komunikacji i utrzymania pozytywnych relacji, uczę umiejętności sprzedażowych. Podnoszę efektywność pracy zespołowej.
Czy istnieje, Pani zdaniem, coś takiego, jak gen rywalizacji? Czy kobiety ze sobą bardziej konkurują, czy jednak łączą siły i wspierają się wzajemnie w biznesie?
Nigdy nie zastanawiałam się, czy istnieje coś takiego jak gen rywalizacji. Rywalizujemy ze sobą lub nie. Jeśli chodzi o kobiety? No cóż. Moje zdanie jest takie, że jednak rywalizujemy ze sobą. Nie mówię, że nigdy nie zauważyłam wzajemnego wspierania się w biznesie. Zauważyłam. Częściej jednak była to rywalizacja. Również ta niezdrowa.
Co jest, Pani zdaniem, siłą kobiet w biznesie?
Intuicja.
Plany na najbliższe 5 lat?
Swój rozwój zawodowy widzę w doskonaleniu swoich umiejętności jako trener FRIS. Będę pomagać ludziom w rozwoju osobistym. To sprawia mi największą satysfakcję. Zamierzam również napisać kolejne książki oparte na moim doświadczeniu i pracy z ludźmi. A prywatnie… Niech to zostanie moją tajemnicą.