Kuba – miejsce, gdzie czas się zatrzymał
Ktoś kto chociaż raz widział Kubę w latach 60. oraz tę współczesną zauważył zapewne jedną rzecz, która na przestrzeni lat nie zmieniła się praktycznie wcale – auta. Tutaj czas się zatrzymał i nadal tkwi gdzieś między szóstą a siódmą dekadą XX wieku.
Kubańskie drogi przypominają skupiska duchów amerykańskiego kapitalizmu
Wszędzie modele aut sprzed 1959 roku, sprzed rewolucji. Co chwilę po spękanym asfalcie, szeleszczącym żwirze mknie dostojnie stary packard, buick, chrysler, studebaker czy ford. Ilość zabytkowych aut może przyprawić o palpitacje serca niejednego kolekcjonera. Są ich tutaj tysiące. Wszystko przez obowiązujące od 1961 roku embargo amerykańskie. Z „nowszych” aut częstym widokiem są jedynie węgierskie ikarusy i rosyjskie łady. Mimo że w 2014 zniesiono embargo, to nie zmieniło to krajobrazu samochodowego. Podatki i opłaty spowodowały, że przeciętni Kubańczycy i tak nie są wstanie kupić nowego wozu. Średnia płaca w sektorze państwowym oscyluje w granicach 20 dolarów miesięcznie, a Fiat Uno z 2002 roku kosztuje około 18 tysięcy dolarów. Zniesienie ograniczeń jest zatem jedynie mirażem, a nie realną zmianą.
Powróćmy jednak do tzw. los autos
Wyobraźmy sobie wycieczkę po Kubie za kółkiem jednego z nich. W Europie czy Stanach samochody te byłyby trzymane w garażach, a ich właściciele dopieszczaliby każdy ich detal. Na Kubie jest zupełnie inaczej. Blisko sześćdziesięcioletnie auta służą mieszkańcom na co dzień, w drodze do pracy czy sklepu. Ząb czasu był jednak niezbyt łaskawy dla wielu amerykańskich krążowników szos i nadgryzł ich urodę dość brutalnie. Okraszone rdzą i wypełnione podartą, skórzaną tapicerką toczą się powoli na łysych oponach. Oczywiście nadal można spotkać auta, które do tej pory wyglądają imponująco ze swoimi błyszczącymi płetwami karoserii, wypolerowanymi gadżetami na masce, czy wielkimi kratami, niestety nie jest to zbyt częsty widok.
Pod koniec lat 80. kubański rząd zaczął wyprzedawać część starych aut za granicę. Zapłatą była gotówka lub nowa łada. Jednakże, gdy komunistyczny rząd ZSRR upadł, o te rosyjskie cuda motoryzacji nie było już tak łatwo. Co więcej Kubańczycy niechętnie zamieniali piękne amerykańskie auta na wątpliwej urody łady.
Do najpopularniejszych los autos należą trzy wyjątkowe modele.
Pierwszym z nich jest pojazd należący do matki Fidela Castro. Właścicielem drugiego okazu był Raul Castro. Natomiast trzecim unikalnym autem jest chrysler kabriolet, samochód Ernesta Hemingwaya. Kiedyś kosztujący niecałe 4 tysiące dolarów, dziś warty krocie.
Kubańczycy niechętnie rozstają się ze swoimi starymi wozami, czy to z braku pieniędzy, czy z ogromnego sentymentu, więc o stałość krajobrazu na ulicy Hawany i innych miast tej wyspy możemy być spokojni. Są rzeczy, które nie zmieniają się nigdy… a przynajmniej na Kubie. Tutaj zabytkowe modele będą już zawsze elementem scenerii, nawet gdy przeciętnego Kubańczyka będzie w końcu stać na auto z salonu. Jakby nie patrzeć, są one już częścią kultury tego wyspiarskiego narodu.
Artykuł sponsorowany