Marsz Szmat
W sobotę ulicami Warszawy przeszedł Marsz Szmat. Tak została nazwana akcja, która wspiera osoby pokrzywdzone seksualnie. Marsz ma na celu pokazanie i podkreślenie znaczenia okrutnego przestępstwa. Wiele osób przebrało się i przygotowało przeróżne plakaty i transparenty. Można było doszukać się haseł: „Ubrałam się jak szmata? Myślisz jak gwałciciel”, „Ochoty na seks nie wyrażam strojem”, „To ubranie, nie zaproszenie”, „Jestem istotą seksualną, nie obiektem seksualnym”, „Nie, znaczy nie”, „Mężczyźni nie są bestiami.”
Prof. Krystyna Pawłowicz stwierdziła nawet, że to marsz „zboczeńców” i jego miejsce jest w ZOO. – Niech tam epatują swoją golizną i wulgarnością, wzajemnie wyzywają i tarzają w błocie. Centrum Warszawy nie należy do ludzi zboczonych i wynaturzonych, pozbawionych kompletnie poczucia godności i wstydu – mówiła po marszu posłanka PiS.
Po wypowiedzi Pawłowicz pojawiło się wiele komentarzy wskazujących, że wulgarność przykryła całkiem sensowny przekaz. Czy jednak taka akcja szkodzi czy pomaga kobietom? Tym bardziej, że wielu mężczyzn założyło sukienki na znak solidarności.
Problem ten jest bardzo duży w naszym kraju 80% kobiet jest molestowanych seksualnie, w tym 68% osób, którzy byli świadkami, nie zareagowali. Wg danych policji każdego roku 90 tysięcy kobiet każdego roku zgłasza molestowanie lub gwałt. A 150 kobiet co roku ginie podczas seksualnego ataku. Zauważmy, że policja podaje ze tylko 8 % kobiet zgłasza się na policję. ONZ informuje, że kobiety w wieku 15 – 44 lat są bardziej narażone na ryzyko gwałtu i przemocy domowej.
Kobiety, które wyszyły w sobotę na ulicę chcą podkreślić, że gwałt nie jest spowodowany ubiorem czy zachowaniem. Jeśli jest się świadkiem, należy jak najszybciej zareagować.
Co sądzicie o takim marszu?
Myślicie, ze „Marsz Szmat” to dobra nazwa?
Fot. materiały prasowe
Piopieram takie akcje
Piopieram takie akcje
Nie wiem tylko czy sobie nie zaszkodziły tym…
To ubranie, nie zaproszenie!