Planeta Diuna – o czym jest popularna powieść science fiction

„Diuna” to bardzo popularna powieść science fiction autorstwa Franka Herberta. Książka została napisana w 1965 roku. Jej bohaterowie żyją w przyszłości, która nie jest złożona z komputerów, jakie zna się obecnie. Okazuje się, że klasowe społeczeństwo stawia na mistykę i walczy o wpływy, przez co fabuła książki momentami przypomina nieco „Grę o tron” aniżeli „Gwiezdne wojny”.


O czym jest Diuna?

Świat przedstawiony w filmie pt. „Diuna” jest praktycznie tak samo rozbudowany, jak w materiale książkowym. Widzowie, którzy nie czytali powieści wybitnego pisarza, mogą być nieco zagubieni w czasie seansu, lecz z każdym kolejnym kwadransem się to zmienia. „Diuna” to kronika przejęcia władzy nad tytułową planetą przez ród Atrydów, którzy na mocy specjalnego dekretu władcy odbierają ją z rąk antagonistów, czyli Harkonennów. Warto zaznaczyć, że głową rodziny jest książę Leto Atryda, razem z konkubiną Jessicą. Istotną rolę odgrywa jego syn Paul, który udaje się na tę pustynną planetę, żeby wydobywać tajemniczą przyprawę. Nazywana jest ona melanżem. Planeta będąca podstawowym miejscem akcji jest pokryta piaskiem oraz wypalona od słońca. Jest też pełna ogromnych robali, które nazywa się czerwiami pustyni bądź stworzycielami. Planeta nazywana jest Diuną, jednak formalnie mowa tutaj o ciele niebieskim z systemu Kanopus mającym nazwę Arakkis. Jest też jedynym znanym ludziom źródłom cennej przyprawy. Jak się okazuje, dla tubylców przyprawa, nazywana melanżem to silny środek psychoaktywny. Nawigatorzy Gildii Kosmicznej, zatrudniani przez największe rody Imperium, potrzebują jej w celu odbycia podróży międzygwiezdnej. Dlatego ta substancja jest najbardziej pożądaną we wszechświecie, a Diuna jest najważniejszą planetą i łakomym kąskiem dla członków wszystkich rodów. W celu poruszania się po planecie Diuna trzeba korzystać z ornitopterów, które przypominają nieco ważki. Natomiast zabójcy używają zdalnie sterowanych grot-gończaków.


Okazuje się, że przez dekady wydobyciem melanżu zajmowali się Harkonennowie, lecz Imperator, który w filmie wcale nie jest tak potężny, zabrał im ten przywilej. Co więcej, galaktyczny władca wyznaczył na nowego zarządcę Arakkis Atrydę, co było trochę niedźwiedzią przysługą, gdyż narobiło nowemu gospodarzowi Diuny wielu kłopotów. Warto zaznaczyć, że zarówno Harkonennowie, jak i Atrydzi to intruzi, a rdzenni mieszkańcy planety Diuna to Fremeni wzorowani na ludach arabskich. Właśnie oni bardzo dobrze znają Arakkis i nauczyli się żyć obok czerwi pustyni, czyli potężnych, ogromnych robaków. Darzą przy tym Szej-huludy wielką czcią. Diuna to nie tylko powieść i film science-fiction, ale też domieszka fantasy. Okazuje się, że bohaterowie nie korzystają ze standardowych komputerów, a ich technologie są nieco analogowe. Autor książki ma wiele wyobraźni. Napisał wspaniałą powieść, która doczekała się ekranizacji. W jego uniwersum pojawia się bardzo dużo ciekawych przedmiotów. „Diuna” to książka, która jest światowym bestsellerem. Także w Polsce ma licznych fanów. Film okazał się kasowym dziełem.

Artykuł sponsorowany

Share

Podziel się swoją opinią

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koniecznie przeczytaj!
Kupno idealnego prezentu to nieraz karkołomne zadanie. Święta zbliżają się…