Wywiad z Yossarianem Malewskim
Muzyka to nie tylko hobby i pasja to także praca. Uwielbia komponować o 3 w nocy, kiedy jest cisza i spokój. W ostatnim czasie częściej zdarza mu się pracować na papierze. Tworzy muzykę klasyczną , jazz ale także muzykę eksperymentalną i taką o ciężkim brzmieniu. Słuchając jego utworów, ma się wrażenie, że jest się w kinie i ogląda film. Dlaczego według niego, świat jest dzisiaj globalną wioską ? Dlaczego jego muzyka częściej pojawia się za granicą ? I nad czym obecnie pracuje ? Odpowiedzi znajdziecie czytając wywiad z kompozytorem Yossarianem Malewskim.
Czy trzeba się do Ciebie zwracać per „Maestro” ( uśmiech) ?
Ech! Wiedziałem że tak będzie… (uśmiech). Mój przyjaciel – poeta – napisał kiedyś wiersz „Na pogrzeb Maestra”. Nie pamiętam już całości, ale pojawiły się tam wersy: „I orkiestra w symfonii, byczy wystawi mu pomnik”. Zakładając stronę na Facebooku okazało się, że albo zmienię nazwę mojej prywatnej strony, albo muszę coś wykombinować z nazwą profilu publicznego. Zdecydowałem dodać słówko Maestro. Ale wolę kiedy mówi się do mnie Yossarian.
Muzyka, tworzenie muzyki to hobby, pasja ale czy też praca ?
Zaczęło się od błysku. Porównałbym to do stanu, który przeżywa się, kiedy widzisz osobę doskonałą i jak rażony gromem czujesz, że to jest właśnie ta osoba. Przyspieszony puls, motyle w brzuchu i cała reszta. Świetne jest to że mija mi już 33 rok z muzyką, a nasza relacja jest ciągle taka sama – to miłość doskonała! Zajmowanie się muzyką przez kilkanaście godzin dziennie, trzydzieści dni z rzędu – męczy mnie jak każde wyczerpujące działanie, ale nigdy jeszcze nie czułem znużenia, czy zmęczenia psychicznego związanego z pracą muzyczną. Może nie stało się dobrze, że przez 31 lat była to zdecydowanie „tylko” pasja i hobby, ale od dwóch lat robię praktycznie tylko to – więc teraz jest to pasja i praca.
Będąc małym chłopcem marzyłeś o tym, aby zostać kompozytorem ? Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką ?
Moja przygoda z muzyką zaczęła się kiedy miałem 7 lat. Ale jak to bywa z wielkimi uniesieniami – rozpaliła się szybko i stłamszona prozą życia, szybko zgasła przeradzają się w zimną obojętność z mojej strony. Dziwne, że Twoje pytanie trafiło w pustkę. Nie przypominam sobie marzeń o tym żeby „kimś” być. Przez ten czas kiedy nie było muzyki w moim życiu, chyba po prostu nie myślałem o tym kim będę, a zmuszany do jakiś deklaracji mówiłem rzecz najbardziej oczywistą, że będę lekarzem tak jak moi rodzice. Ale na szczęście muzyka wróciła i od tego momentu, bardzo dobrze wiedziałem, co chcę robić w życiu.
Nie jestem znawcą muzyki. Jednak słuchając Twoich utworów porównałabym je do współczesnego Debussy ( a może się mylę ). Czym, kim inspirujesz się podczas tworzenia ?
Ja sam nie jestem w stanie odnieść się do takiego porównania. Poza banalnym stwierdzeniem, że jest dla mnie bardzo miłe i mi schlebia. Z poszukiwaniem inspiracji jest u mnie tak, że najczęściej nie ma to żadnego związku z muzyką. Uwielbiam odnajdywać inspirację w obrazach, zdjęciach, filmach. Oczywiście są kompozytorzy, którzy budzą we mnie większe emocje jak Rachmaninow, czy Nyman, ale nie na poziomie inspiracji, a bardziej zrozumienia tego, co chcieli przekazać w swoich pracach. Konkurowanie jest domeną, która nie współgra z tworzeniem. Tak mi się wydaje (uśmiech). Bo sztuka jest językiem komunikacji, a jak konkurować w komunikacji ? Są twórcy bardziej i mniej hermetyczni. Tych mniej uważamy za lepszych, bo zdobywają większą publiczność. Ale czy to oznacza, że ta muzyka jest lepsza ? Gdzie jest granica między zrozumiałością dzieła, a jego wartością – bo te dwie rzeczy idą w parze. Słucham bardzo dużo muzyki i zawsze cieszy mnie moment, w którym pojawia się myśl „chciałbym zrobić coś równie dobrego” – to utwierdza mnie w pewności, że mogę się rozwijać.
Czy Twoje kompozycje są dedykowane dla kogoś ?
Och tak, napisałem wiele utworów z myślą o konkretnych osobach. W projekcie Soul Lake – afterimage jest utwór „Deep Belowe Surface” napisany dla mojej ukochanej, a drugi to „Storm From East” napisany dla ukochanej mojego przyjaciela. Często też w moich utworach pojawia się „podmiot liryczny”. W czasie pisania jest on obecny w moich myślach, ale zapewne jego obecność dla odbiorcy jest nieczytelna i nie ma znaczenia kim ta osoba jest. Ale dla mnie, w procesie tworzenia jest to ważny punk odniesienia, bo emocje są tym – co mnie napędza. A najsilniejsze emocje budzą się między ludźmi.
Poznałam Twoją twórczość dzięki utworowi dla marki Le Blakk „Blakk Swan”. Utwór inspirowany jest „Jezior Łabędzie „ Czajkowskiego. Jak to wszystko się zaczęło ?
Pierwszy utwór dla Le Blakk napisałem tak na prawdę przez przypadek – mówię tak, chociaż sam nie wierzę w przypadki. Obydwoje byliśmy zadowoleni z tej współpracy i kiedy przyszedł czas na prezentację kolejnej kolekcji, w naturalny sposób spotkaliśmy się po raz drugi. Katarzyna Hubers stworzyła wyjątkową kolekcję, która była inspirowana filmem „Black Swan” i baletem Czajkowskiego, było więc oczywiste, że odniesienie do kompozytora musi się znaleźć w muzyce. Dla mnie było to ogromne przeżycie i wyzwanie. Wiedziałem, że nie chcę tworzyć nowej aranżacji tego utworu, a bardziej napisać swoją interpretację głównego motywu. Bardzo się denerwowałem czy będę zadowolony z efektu i czy spodoba się on Kasi. Ale cala przygoda skończyła się dobrze. Myślę, że dla mnie był to ważny krok. Zwłaszcza, że utwór żyje i zbiera dobre recenzje. A to zawsze cieszy.
Jak długo pracujesz nad stworzeniem utworu ? Potrzebujesz „weny twórczej” czy spada ona na Ciebie jak grom z jasnego nieba ?
Kiedy siadam do pianina, zazwyczaj większość pracy jest już wykonana. Pozostaje część rzemieślnicza. W moim przypadku komponowanie odbywa się cały czas. W każdej chwili, kiedy nie jestem zajęty, wykonywaniem konkretnych czynności – w mojej głowie grają dźwięki. Są dni, kiedy ta praca rzemieślnicza, idzie łatwiej albo trudniej. Ale na szczęście, nie mam czegoś takiego jak wena i jej brak. To dla mnie niezwykle wygodne, bo nigdy nie mam problemu z tym, że wena może nie przyjść. Większym problemem, jest czasami zapisanie tego co wymyśliłem. Natomiast sam czas wykonania jest bardzo różny. Są utwory, o których myślałem przez kilka lat zanim je nagrałem. Są też takie, które przychodziły mi do głowy, jako błysk i nie minęło więcej niż kilka godzin od „myśli” do gotowej „muzyki”.
Potrzebujesz ołówka i kartki papieru czy komputera do tworzenia ?
To czego potrzebuję bezwzględnie to cisza. Najbardziej w pisaniu muzyki przeszkadza mi „szum”. Świat szumi. Miasto szumi. Najbardziej szumią ludzie. Z jednej strony uwielbiam ten szum. Jest w nim nieograniczona inspiracja. Często zdarza mi się zasłuchać, w to co dzieje się dookoła mnie na ulicy, czy przystanku. Ale kiedy siadam do pisania muzyki, muszę mieć ciszę. A ponieważ ludzie też szumią, to najlepiej pracuje mi się nocą, kiedy większość ludzi śpi. Wtedy jest najlepiej. A już absolutną perfekcją jest dla mnie czas po godzinie 3 w nocy. Ale to oczywiście jest w konflikcie z normalnym życiem. Więc nauczyłem się, też pracować w ciągu dnia. Zazwyczaj pracuję przy komputerze. Ale ostatnio coraz częściej zdarza mi się także pracować na papierze.
Tworzysz muzykę klasyczną, jazz – dlaczego akurat takie gatunki ?
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Tak jest i ja to akceptuję. Ale tworzę też muzykę eksperymentalną i taką o ciężkim brzmieniu. Nie jestem w stanie przekonać sam siebie że, któryś gatunek jest lepszy, a któryś gorszy. Po prostu sięgam po takie narzędzie, jakie w danej chwili jest mi potrzebne. Kiedyś konsultowałem swoje prace z pewnym znanym kompozytorem. Wskazał mi on niedociągnięcia w harmonii, ale także zwrócił mi uwagę, że wszystko co robię, niezależnie od stylistyki – jest silnie charakterystyczne i rozpoznawalne. Stwierdził, że będzie w stanie rozpoznać moje kompozycję zawsze po wysłuchaniu tych kilku, które mu zaprezentowałem.Na początku czułem, że ktoś wytyka mi błędy. Dopiero po latach dotarło do mnie, że to właśnie jest bardzo dobre, że o to w tym chodzi. A ostatecznie uspokoił mnie Pan Urbaniak, mówiąc że wypracowanie własnego, rozpoznawalnego stylu jest rzeczą naprawdę trudną i godną uznania.
Przyznajmy, że w naszym kraju króluje pop, disco-polo. Jaki odbiór w naszym społeczeństwie ma Twoja twórczość ?
Większość osób, które trafiają gdzieś na moją muzykę, mają dość podobne odczucia. Że to muzyka ilustracyjna. Jednym się to podoba innym nie. Ale bardzo niewiele razy spotkałem się z obojętnością, wobec tego co robię i to jest dla mnie bardzo dobrym sygnałem. Bardziej niepokoi mnie to, jak moją muzykę odbierają osoby związane z mediami. Proponując utwory z Soul Lake – afterimage stacjom radiowym, dostałem odpowiedzi wręcz obraźliwe – wobec mnie, a nie muzyki! Bo zrozumiałbym, że komusi się to nie podoba – ok. Natomiast po wysłaniu takiej samej propozycji do stacji radiowych na świecie ,otrzymałem rzeczowe i merytoryczne odpowiedzi. Kilka stacji stwierdziło, że nie mieszczę się w ich obszarze tematycznym – tak na prawdę – nie podobała im się ta muzyka. Reszta zaprosiła mnie do współpracy. Ale tak to już u nas jest i tak chyba będzie. W polskim radio i telewizji – dla szerszego polskiego odbiorcy zaistnieję zapewne jako Polak odnoszący sukcesy za granicą. Mi to kompletnie nie przeszkadza. Mogę pracować tu, mogę pracować tam. Świat jest dzisiaj na szczęście globalną wioską.
Twój największy sukces muzyczny do tej pory to…
Pewien starszy Pan, który wyglądał na oczytanego i znającego się na kulturze wysokiej, który po wysłuchaniu moich kompozycji, podszedł do mnie i powiedział że przeprasza, bo nie znamy się, ale uznał, że powinien podzielić się swoimi odczuciami na temat tego co usłyszał. Panu bardzo podobało się to co zrobiłem i był poruszony moją pracą. To było coś. Obcy człowiek, który naprawdę nie musiał nic mówić, a jednak uznał że należy… Bardzo ważne są dla mnie też takie momenty, kiedy dowiaduję się że znane i uznane osoby z muzycznego świata, chcą pracować ze mną. To jest nieprawdopodobne, kiedy, ktoś kto jest Twoim idolem mówi, fajnie byłoby zrobić coś razem. To są największe sukcesy.
Muzyka ilustracyjna to mój najważniejszy cel. Piszę dużo muzyki ilustracyjnej i na pewno będę to robił dalej. Nie wiem czy nagram, następną piosenkę, ale następną ilustrację zrobię na pewno. Zrobiłem muzykę do kilkunastu filmów i mam nadzieję, że to był jedynie początek. Niedługo – mam nadzieję – po dużym opóźnieniu będziemy mieli premierę filmy Beyond Life z moją muzyką. Filmu dla mnie bardzo ważnego, do którego muzykę pisałem bardzo uważnie i niespiesznie. Chciałbym, żeby na kilka chwil to stało się moją wizytówką.
Który utwór, lubisz najbardziej ? Który wg Ciebie jest Twoim genialnym osiągnięciem ?
Nie mam takiego. Myślę, że każdy kompozytor poszukuje swojej „melodii”. Swojej kompozycji doskonałej. Ale kiedy uda się w końcu stworzyć coś takiego, to jest moment kiedy, można się już zawinąć z tego świata – bo nic więcej nie będzie miało sensu. Puki co, dotykam tego czego szukam, ale „tylko” dotykam. Uczciwie mogę powiedzieć tym, którzy słuchają tego co robię, że na pewno będę dalej odkrywał nowe przestrzenie i pisał jeszcze więcej muzyki.
Komponujesz muzykę w różnej postaci : do słuchania, do reklam, muzykę ilustracyjną itp. Co komponuje Ci się najłatwiej?
Zawsze, kiedy pojawiają się emocję komponowanie staje się czystą przyjemnością. Najciężej jest mi komponować rzeczy o ograniczonej emocjonalności. Czy to reklama, czy piosenka czy film – dla mnie najważniejszą rzeczą jest to coś co nazywam „wolnością emocjonalną”. Ale format nie ma już większego znaczenia. Długo miałem kłopoty z najkrótszymi formami – 30, 45 sekund, ale to na szczęście przeszłość.
Zawsze będzie grupa ludzi, którzy będą cenili jakość dźwięku. Płyta analogowa, płyta kompaktowa i pliki mp3 – to piramida coraz bardziej spłaszczonego dźwięku z coraz większym szumem kwantowym. Są ludzie, których to po prostu boli. Ale jestem pewien, że dystrybucja cyfrowa będzie zdobywała dominującą rolę, bo jest po prostu wygodna. Co nie zmienia faktu, że rynek audiofilski nie zniknie. Należy pamiętać, że płyta kompaktowa jest dość głębokim kompromisem. Co prawda, większość ludzi tego nie słyszy, ale za to większość czuje tą różnicę. Ja sam nie mam kłopotu z zapisem cyfrowym – w takim sensie, że mnie to nie boli. Ale zdecydowanie lepiej czuje się przed głośnikami, które mają prawdziwą wibrującą membranę – te nowoczesne wynalazki, dzięki zaawansowanym technologiom, uzyskuje się dużą moc przy bardzo małych rozmiarach membran – działają na mnie źle. Nie wiem czemu – może tylko to sobie wmówiłem. Ale to tak jak jedzenie z ognia i z mikrofalówki. Niby jedno i drugie gorące, ale coś jest nie tak(uśmiech).
Kończę muzykę do Beyond Life. Piszę też nowy projekt – Spektrum Kolorów. To będzie kilkanaście, krótkich utworów obrazujących paletę barw. Czyli muzyka zdecydowanie ilustracyjna, ale nie do obrazu, czy przedstawienia a dla wyobraźni, każdego z słuchaczy.
Gdzie w najbliższym czasie można cie posłuchać na żywo ?
Ja jestem kompozytorem, a nie muzykiem. Więc mnie na żywo może być bardzo trudno posłuchać. Ale moją muzykę na pewno tak, przy czym na razie nie mam w planach koncertów, skupiam się raczej na planach wydawniczych i na pracy z filmem. Ale myślę, że niebawem zaczniemy myśleć o koncertach.