,,Jak być kochaną” Wojciecha Hasa
,,Jak być kochaną” to film niesympatyczny, mało zabawny i niepopularny. Ale to tylko pozorne wady. Bo jest również przejmujący, zapadający w pamięć, życiowy, prawdziwy, niejednoznaczny, psychologiczny, smutny… Dużo tego w sumie i mało optymistycznie. To takie kino, które powoduje, że myśli się nad losem głównej bohaterki/bohatera jeszcze przez jakiś czas. Ba, zdarza się nawet porównanie jej (w wypadku tego filmu główna postać to kobieta, więc nie będę już rozmieniać się na obie płcie) przeżyć do swoich.
W samolocie siedzi elegancka kobieta, która oddaje się rozmyśleniom wobec swojej przeszłości. Wspomina swoje życie, miłość, pracę. Teraz jest znana ze słuchowisk radiowych opowiadających o związkach i codzienności. Aktualnie leci do Paryża na wakacje. Tą kobietą jest główna bohaterka –Felicja (Barbara Krafftówna), wtedy początkująca aktorka grająca w teatrze Ofelię. Później zostaje kelnerką w kawiarni. Wiktor Rawicz (Zbigniew Cybulski) to jej kolega z teatru, gra tam Hamleta. Historia zaczyna się dość ciekawie, mamy na pierwszym planie zaplecze teatru. Sztuka, która ma wystawiana to ,,Hamlet”. Hamlet siedzi znużony na fotelu – przypomina w tym trochę błazna. Podchodzi do niego Ofelia i zgodnie z rolą klęka przed nim. Ale nie jest to gest tylko ze względu na rolę, bo Ofelia skrycie podkochuje się w Hamlecie. Rzecz dzieje się tuż przed wojną, więc kiedy wojna przychodzi sytuacja bohaterów ulega zmianie. Felicja traci posadę, ale dostaję nową. Jak już wspominałam pracuje jako kelnerka w kawiarni, odwiedzanej przez aktorów oraz ludzi sztuki.
Pewnego razu wskutek różnych okoliczności pojawia się tam Wiktor. Nagle dzieje się wypadek i Rawicz zostaje niesłusznie oskarżony o zabójstwo folksdojcza . Pojawia się problem, bo Rawicz potrzebuje schronienia, gdyż wszyscy wokół go szukają z powodu zabójstwa. Tymczasem ludzie dowiadują się, że jest pewna dziewczyna która darzy Rawicza sympatią. Tak, to właśnie Felicja. Dziewczyna przyjmuje Wiktora pod opiekę, ma go zawieźć w bezpieczne miejsce. Okazuje się, że Felicja chcąc dopomóc losowi za ,,bezpieczne miejsce” uznała swoje mieszkanie i tam też ulokowała Wiktora. Na 5 kolejnych lat. Perspektywa dość zaskakująca, żeby z drugiej strony nie powiedzieć nudna. No bo jak to – trzymać człowieka 5 lat w swoim mieszkaniu aby go chronić i jednocześnie mieć świadomość, że za taką ,,pomoc” grozi śmierć? Co trzeba zrobić, żeby wytrzymać taką niepewność?
Odpowiedź nasuwa się sama. Trzeba kochać. Ślepo, bez wątpliwości. Tak jak robi to główna bohaterka. Życie z Rawiczem jednak nie jest usłane różami. Po pierwsze, Wiktor chce wolności. Zapewne docenia to, że jest bezpieczny, ale bardziej chciałby chyba niezależności. Bo tak naprawdę Rawicz pragnie oklasków, braw publiczności. Nie jest stworzony aby w ascezie zmagać się z życiem. Nie obchodzi go, że ta kobieta ryzykuje swoje życie dla niego. On nie jest w stanie jej się za to odwdzięczyć, nie mówiąc już o miłości. Felicja poświęca dla niego swoją psychikę, ale i ciało. Zostaje zgwałcona, podczas gdy Wiktor siedzi ukryty tuż obok. Po jakimś czasie wojna się kończy, Felicja wciąż ma nadzieję na odwzajemnienie uczuć Wiktora – czy się to kiedykolwiek uda?
Warto zobaczyć ten film. Chociażby dla tego jakie są efekty, gdy ktoś kocha za mocno. Nie można nie zauważyć zawodu w oczach Felicji potrzeby przestrzeni u Wiktora. Po seansie można zastanowić się – czy gdybym to ja była Felicją – czy pozwoliłabym takiemu Rawiczowi odejść? Czy może w ogóle nie potrafiłabym chronić człowieka w obawie o moje bezpieczeństwo? A może rola Rawicza jest bardziej tragiczna? Narcyz trzymany w zamknięciu bez pochwał, uznania i swojej widowni przez 5 lat. Co do filmu i jego przesłania nasuwa mi się jedno określenie – miłość jest ślepa.
Małgorzata Rybak
Źródło zdjęć: www.magazyn.o.pl