Czy robić zlecenia dla znajomych i rodziny? Czy wykonywać usługę z rabatem czy bez? Wypowiedzi specjalistów.
Prowadzenie własnej firmy nie należy do łatwych zadań. Istnieje wiele sytuacji, z którymi musimy się zmierzyć. Różni klienci, podatki, opłaty, pracownicy, jednym słowem – mamy mnóstwo obowiązków. Często bywa tak (chociaż nie jest to regułą), że nasza rodzina bądź znajomi, nie zawsze widzą wszytko, tak jak my. Nie są świadomi czasu, jaki poświęcamy na naszą pracę. Na jednej z popularnych grup biznesowych pojawił się temat, który dotyczył pracy, usług, produktów „po znajomości”. Czy wykonywać pracę dla rodziny za darmo? A może udzielić znajomym małego rabatu? Zdania, dotyczące tego zagadnienia, były podzielone. Postanawiałam więc zapytać specjalistów i osoby z różnych branż o komentarz na ten ciekawy, a jednocześnie trudny temat.
O co w tym wszystkim chodzi?
„Praca po znajomości” to temat, na który można by się wiele rozpisywać. Ten, kto chociaż raz prowadził własną firmę, tworzył, produkował jakąś rzecz, wie, o czym mówię. Nie jest to ani łatwe, ani przyjemne. Niejedna osoba ma z tym problem i nie wie, jak się zachować. Wszytko zaczyna się od naszych relacji z rodziną czy znajomymi. Jeśli więc od wielu lat przyjaźnimy się z Olą – jak wycenić jej stronę internetową? Jeśli mam zrobić nowe drzwi dla wujka – jakiego rabatu mu udzielić? I tu często zaczynają się schody…
Oż ta naciągara!
Myślę, że większość z nas ma problem z tym, jak wycenić swoją pracę dla najbliższych. A co, jeśli pomyśli, że chcę ją/jego naciągnąć? Moja kuzynka, to chyba oczekuje, że powinnam zrobić to za darmo – w końcu jesteśmy rodziną. Kto z nas nie bił się z tymi myślami? Jak więc znaleźć złoty środek? Przeczytajcie artykuł, co radzą eksperci i zaproszeni goście.
Okiem specjalistki w biznesie
Jak poradzić sobie z taką sytuacją? Co odpowiadać znajomym? Jak reagować na „zrób mi to za free, przecież to Ciebie nic nie kosztuje”?
Katarzyna Głąb: Zacznę od tego, że oczekiwanie od kogoś, że nie będzie chciał zapłaty lub zaproponuje nam wysoki rabat oznacza brak szacunku dla jego pracy. Rozpoczęcie współpracy z osobą, mającą takie nastawienie, nigdy nie wróży nic dobrego. Liczba zadań, czas potrzebny na ich realizację czy materiały, z których korzystamy, zawsze są przecież takie same, niezależnie od tego, czy klientem jest znajomy czy zupełnie obca osoba. To, o czym zawsze warto pamiętać, to ustalenie warunków współpracy na samym początku i wyjaśnienie jakichkolwiek niedomówień. Nie wstydź się tego, że Twoja praca ma swoją cenę, mów o tym i przede wszystkim sam znaj wartość tego, co robisz dla innych.
Czy prowadząc firmę, powinniśmy być twardzi i bezkompromisowi?
Uważam, że warto być otwartym na kompromisy w każdej dziedzinie życia, pod warunkiem, że są one w pełni zgodne z nami. Jeśli masz z kimś bliską relację, chcesz mu zaproponować rabat, wiesz, że na tym nie stracisz i będzie to dla Ciebie w porządku, to zrób to. Jeśli jednak źle się z tym czujesz i wiesz, że udzielony rabat sprawi, że praktycznie nic nie zarobisz, to warto wykazać się asertywnością i wytłumaczyć znajomemu, że nie jesteś w stanie zaproponować mu niższej ceny (lub zniżki w wysokości takiej, jakiej oczekuje). Dajesz jednak gwarancję naprawdę wysokiej jakości usługi.
Jeśli będziesz godzić się na rzeczy, których nie chcesz, Twoja praca zacznie wiązać się z dużym stresem i szybko przestanie dawać Ci satysfakcję. Sam więc musisz zadbać o odpowiednie warunki swojej pracy!
Katarzyna Głąb – trenerka, szkoleniowiec, właścicielka marki Po Sukces Na Szpilkach. Od 2013 roku pomaga przedsiębiorczym kobietom w promocji biznesu, dzięki skutecznym działaniom online i wykorzystaniu ich eksperckiej wiedzy. Prowadzi indywidualne konsultacje dla kobiet, realizuje szkolenia dla firm, a także występuje jako prelegentka (m.in. podczas Gali Kobiecych Inspiracji – największego wydarzenia dla przedsiębiorczych kobiet w Polsce). Wypowiadała się na łamach takich magazynów jak: „Forbes Women”, „Lider Branży Edukacyjnej” czy „Productive Magazine”. Prywatnie uwielbia podróże i często bywa na tak zwanym workation.
Strona WWW: https://posukcesnaszpilkach.pl/ Facebook: https://www.facebook.com/posukcesnaszpilkach Instagram: https://www.instagram.com/PoSukcesNaSzpilkach/
Okiem specjalisty psychologa
Agata Orzechowska: Tak naprawdę powodów, dla których rodzina czy znajomi oczekują wykonania darmowej usługi lub otrzymania wyjątkowego rabatu, jest wiele – począwszy od faktycznego braku pieniędzy, przez potrzebę otrzymania wsparcia, aż po zwyczajne skąpstwo. Czasem takie oczekiwania są wynikiem mentalności lub wychowania danej osoby. Jednak powody, dla których druga strona wysuwa roszczenia, powinny być dla nas nieistotne. Zamiast skupiać się na tym, dlaczego ktoś z bliskich znajomych lub rodziny oczekuje specjalnych względów, warto skupić się na sobie. Bo tylko na siebie mamy wpływ. Jeżeli nie mamy ochoty dawać czegoś za darmo lub na preferencyjnych warunkach, to nie róbmy tego! Zadbajmy o własny komfort psychiczny i najpierw sami ze sobą ustalmy granice, a potem kulturalnie i asertywnie poinformujmy o tym osobę, która zwraca się do nas z oczekiwaniami. I tu pojawia się kolejny dylemat: tłumaczyć się z decyzji czy nie? – wszystko zależy od nas.
Można po prostu poinformować odbiorcę o swojej decyzji lub dodać motywy, które nami kierują, np. że wykonanie czegoś najzwyczajniej w świecie zajęło nam czas, który moglibyśmy spożytkować na coś innego; że aby nabyć umiejętności potrzebnych do wykonania danej czynności, poświęciliśmy dużo czasu, a może nawet pieniędzy i mamy prawo liczyć na to, że nam się to zwróci; a także, że jak każdy mamy naturalne potrzeby egzystencjalne w postaci opłat za mieszkanie, prąd itp. i w ten sposób zarabiamy na życie. Tylko od nas i szacunku do siebie zależy, czy zgodzimy się kogoś obdarować wytworem swojej pracy. Robiąc coś wbrew sobie, nieświadomie sami zaniżamy własną wartość i wpędzamy się w psychiczne rozterki. A przecież nie o to chodzi, prawda? Jeśli nie umiemy stawiać granic, warto nad tym pracować. Można zacząć od literatury tematycznej, np.: „Porozumienie bez przemocy” Marshalla Rosenberga lub wizyty u psychologa czy terapeuty. Oba rozwiązania są skuteczne.
Agata Orzechowska – jest psychologiem. Przez ponad 12 lat pracowała jako przedstawiciel medyczny w wielkim świecie firm farmaceutycznych. Zmęczona pośpiechem i terminami zawsze „na wczoraj” postanowiła zająć się tym, co naprawdę kocha. Od kilku już lat poświęca się pracy na rzecz kobiet, aby przekonać każdą z osobna, że warto żyć pełną piersią, z głową wypełnioną przeświadczeniem, że jest się kimś ważnym dla innych, ale przede wszystkim dla siebie. Jest założycielem Pracowni Duszy i Ciała. Wspiera kobiety produktami własnej marki Enough – Jesteś Wystarczająca. Dopełnieniem serii jest przepięknie wydany zestaw kart do pracy nad sobą – Odszukaj siebie. Powstał on z poziomu serca, by każda z nas poznała swoją wartość i celebrowała z uśmiechem każdy nadchodzący dzień.
Facebook: https://www.facebook.com/agataorzechowskapsycholog
Ustal konkretne zasady!
Joanna Gacek-Sroka: Gdy dwa lata temu rozpoczęłam swoją przygodę, pamiętam, jak dużo czasu poświęcałam na bycie tzw. jednoosobowym zespołem. Robiłam wszystko, czasami zastanawiając się, kiedy ja to robię? Dlatego bardzo, ale to bardzo mocno zapadły mi pewne sytuacje w pamięci. Pamiętam, jak dzisiaj, siedziałam i cięłam materiały z moją mamą. Jak na złość tylko tego dnia KAŻDA otrzymana wiadomość od znajomych brzmiała: „Hej! Super, że działasz. Jakiś rabat dla mnie?” A ja wtedy byłam na najniższej marży wszech czasów (mistrz marketingu) i nie rozumiałam, jak mogę im dać rabat – przecież nic nie zarobię. Na początku godziłam się na wszystko. Nie chciałam być odebrana jak ta, która zaczyna i już chodzi z głową wysoko uniesioną. Te zapytania były kierowane od osób, z którymi praktycznie od kilku lat się nie widywałam. Więc było to dziwne uczucie. Jednak cieszyło mnie to, że jest jakiekolwiek zainteresowanie moimi produktami. Niestety dla mnie bardziej niekomfortowe były i są sytuacje, w których dziennie dostaję kilka, kilkanaście próśb o produkty na aukcje charytatywne. Do dzisiaj nie wiem, jak na nie odpowiadać. Jesteśmy w stanie wesprzeć ok. 8 zbiórek miesięcznie i to robimy. Jednak selekcja tego, jest bardzo ciężka.
Jeśli chodzi o sytuacje związane z rabatami, czy przekazywaniem produktu „za free”, to mam już swój sposób. Przeanalizowałam wszystko w moim sklepie, podniosłam jakość i ceny. Wliczając w to 10% stałego rabatu dla wszystkich znajomych, aby czuli się wyjątkowo. Teraz więc nie mam tego problemu i z dumą mówię: „Jasne! Łap kod”, i – wszyscy są zadowoleni. A pamiętam, jak kiedyś jeden z moich ulubionych mówców – Jakub B. Bączek opowiedział jeden patent na rabaty. Korzystałam z tego na piknikach i targach, na których się wystawialiśmy. Gdy podchodzi klient i pyta: „Czy jakiś rabat dla mnie?”, ja wtedy wyciągam monetę i mówię: „Jasne. Zróbmy tak. Jeżeli wypadnie orzeł, daję Panu 20% rabatu, ale jak wypadnie reszka, dopłaca Pan 10% do ceny normalnej. To jak? Gramy?”. I to załatwia sprawę.
Joanna Gacek-Sroka – właścicielka marki PROPS, o której społeczności pisze już wielu. Spełniona kobieta, żona i mama. Szyje i projektuje torebki, które kochają kobiety. Jej marka, to nie tylko produkty, ale również wiara w drugiego człowieka. Od samego początku, do każdego z jej produktów, dokłada odręcznie pisaną kartkę z dobrym słowem. Lubi dzielić się pozytywną energią i wspierać inne kobiety w ich podbojach biznesowych. Prowadzi również grupę Ona i On w biznesie.
Strona www www.props.com.pl Facebook: www.facebook.com/PROPSpl/
Instagrm: www.instagram.com/props_pl/
Nie pracuję za darmo!
Marta Łazar: To był słoneczny wrzesień, zaledwie dwa lata temu. Moja serdeczna przyjaciółka poprosiła o konsultację w sprawie jej firmy – płatną. Znasz ten popłoch w sercu? Gonitwę myśli. Pomysły, że już łatwiej byłoby jej pomóc za darmo. Każda cena powyżej zera wydawała się bezczelnie wysoka. Z jednej strony – rozpaczliwie chciałam tej pracy, z drugiej strony – biłam się z myślami, jaką podać cenę? Przeprowadzałam karkołomne kalkulacje. Dziwaczne konstrukcje rabatów i ulg. Twarde negocjacje sama ze sobą. Jaką cenę podać, żeby było „dobrze”? I jeszcze ta świadomość, że pracuję głową. W zasadzie „to mnie nic nie kosztuje”. Dzisiaj patrzę na tamtą siebie z rozrzewnieniem. Widzę te wszystkie blokady, które mnie wtedy trzymały. Minęło znacznie mniej niż dwa lata. Pracuję nadal ze znajomymi i z serdecznymi przyjaciółkami. Ale nie stosuję żadnych taryf ulgowych! Żadnych! Nie ma u mnie rabatów za bycie przyjacielem czy rodziną. Dokładnie to samo działa w drugą stronę. Nie ma gorszej jakości usługi „bo rodzina, to zrozumie”. Jest pełen profesjonalizm, maksimum zaangażowania z mojej strony i odpowiedzialność za proces, do którego zapraszam klienta. Teraz dokładnie tego samego podejścia uczę moich klientów. Zasada win-win, to wygrana OBU STRON. Nie chodzi w niej o to, żeby hojnie obdarowywać tylko krewnych i znajomych. Ty, prowadząc swój biznes, poświęcając swój czas, i angażując się w rozwiązanie czyjegoś problemu (nawet bardziej niż dla obcych), powinnaś uczciwie potraktować także samą siebie. To jest dla mnie prawdziwe win-win. Praca z asertywnością, granicami, zmiana błędnych przekonań i odrobina wsparcia pozwalają wyjść z tego błędnego koła rabatów za wysługę lat czy za stopień pokrewieństwa. Wtedy okazuje się, że obie strony są zadowolone i czują się znacznie bardziej komfortowo. A nawet jeśli jakiś „znajomy” obrazi się za brak rabatu, to raczej znak, że chciał Cię wykorzystać, niż powód do poczucia winy.
Marta Łazar – mentor i doradca biznesowy, wspierający małych i średnich przedsiębiorców, kobiet i mężczyzn, którzy mają pragnienie sięgać po więcej i odwagę marzyć wyżej. Przedsiębiorca, ekspert biznesu i psycholog. W swojej pracy łączy holistycznie twardą wiedzę biznesową i ponad 25 lat doświadczenia z miękkimi aspektami zarządzania i rozwoju osobistego.
Strona www: www.camina.pl/
Facebook: www.facebook.com/marta.lazar.camina
LinkedIn: https://www.linkedin.com/in/marta-łazar-camina/
Chętnie pomagaj, ale uważaj na „wyłudzanie” pomocy!
Patrycja Franczak: Na networkingowym evencie dla osób z branży mody poznałam dziewczynę, projektującą ekskluzywne ręcznie robione torebki. Słysząc, czym się zajmuję, poprosiła o radę. Żaliła się, że opanowała cały proces produkcyjny tych torebek, ale nie może ich sprzedać. Dałam jej konkretną radę, która jeszcze tego samego dnia przyniosła efekty. Kolejnego dnia dostałam maila od tej dziewczyny, która w punktach wypisała ponad 20 problemów z pytaniem, jak je rozwiązać. Zaproponowałam jej odpłatną konsultację, aby przedyskutować te punkty i znaleźć odpowiednie dla jej sytuacji rozwiązania. Wzięła mnie na litość. Opowiedziała mi, jak źle w jej życiu się dzieje. Ja – przejęta historią – zgodziłam się jej pomóc bezpłatnie „po znajomości”. Bo tak jak powiedziała – robię to codziennie, więc co mi zależy. Konsultacja trwała prawie 3 godziny, ale w tamtym momencie cieszyłam się, że mogłam pomóc. W niedługim czasie dziewczyna wróciła do mnie z informacją, że moje rady zadziałały i teraz może mi zapłacić za kolejną konsultację. I tak kupiła konsultacje, ale zaraz po niej zasypywała mnie mailami i telefonami z dodatkowymi prośbami pomocy, i wiadomościami typu: „No odpisz w końcu! To ważne!”.
Najnormalniej w świecie zmęczona jej nachalnym zachowaniem powiedziałam, że cieszę się z rezultatów, jakie mogłyśmy razem osiągnąć w tak krótkim czasie, ale ze względu na inne projekty, nad którymi pracuję, nie będę mogła kontynuować naszej współpracy. Przyjęła tą informację z uśmiechem na twarzy, mówiąc, że rozumie i że jest wdzięczna za każdą radę, jaką jej dałam. Mimo że zakończyłyśmy współpracę, zdecydowałam się mieć oko na jej aktywność w sieci. Chciałam obserwować dalszy rozwój jej i jej marki. Widziałam, że przez kilka dni intensywnie pracowała na swój sukces. Ale później aktywności było coraz mniej. Aż nagle zaczęła oferować zaprojektowanie wizytówek, a jeszcze później mianowała się konsultantem biznesowym, kopiując moje treści. Słyszeliście o powiedzeniu „jaki ten świat mały”. Okazało się, że pojawili się wspólni znajomi, którzy uświadomili mi, że to wyłudzanie pomocy „po znajomości”, to jej codzienna strategia. Co najgorsze, ona zdecydowała się udoskonalić swoją ckliwą historię o epizod ze mną w roli głównej, jako konsultanta biznesowego, który absolutnie jej nie pomógł, a jedynie zgarnął pieniądze.
Takich historii pomocy „po znajomości” jest wiele. Jestem konsultantem biznesowym i często znajomi wymuszają na mnie konkretny plan rozwoju ich firm, małych i dużych przedsięwzięć. Uważam, że jest to najnormalniej w świecie okradanie ludzi z ich czasu, wiedzy, doświadczenia, energii i pieniędzy. Dla znajomych jest to prosta sprawa, bo przecież „robisz to na co dzień”. Dla mnie jest to praca związana z masą negatywnych emocji, gonitwą myśli, niedopowiedzeń, które niejednokrotnie przyczyniają się do rozpadu znajomości.
Z jednej strony – skoro pracuję za darmo, to powinnam mniej się starać. Z drugiej strony – znamy się, więc efekt mojej pracy powinien być spektakularny. Ale czemu mam innym dać zarobić na moich pomysłach, a sama nic z tego nie mieć? Powinnam szczerze powiedzieć, co myślę? czy ze względu na znajomość oraz, żeby było miło, powinnam ugryźć się w język? Skoro to wszystko „po znajomości”, a pracy jest dużo, to może jednak wycenić usługę? Ale jak? Wystarczy udzielić rabatu? Jeśli tak, to ile? A może lepiej zrobić to za tzw. „piwo”?
No dobrze, ze względu na zawiłość sytuacji lepiej pozostać z boku, jednak jak w takim wypadku odmówić? Przecież się „znamy”. Powiem szczerze na początku się hamowałam, ale zauważyłam, że to również nie jest rozwiązanie. Dlatego wykładam kawę na ławę, jeśli ktoś ze znajomych poprosi o pomoc, oceniam czy mogę pomóc, czy chcę pomóc oraz wyceniam pracę tak, jak dla każdego innego klienta. Bo skoro każdy chce wymiernych rezultatów, to nie mogą być traktowani inaczej. Znajomi przystają na moje warunki lub nie. Jeśli moja oferta spowoduje niezadowolenie – trudno. Może w ogóle nie powinien być moim znajomym… Uważam, że znajomi są najtrudniejszymi klientami. Dlatego rzadko oferuję im swoją pomoc. Tak samo, jak nie pracuję z każdą osobą, która chce pracować ze mną. Każdy ma prawo wyboru, dlatego świadomie wybieram swoich klientów. Mam kilka zasad, którymi się kieruję i które sprawiają, że jestem w stanie tak zagmatwanych sytuacji uniknąć. A każdy, niezadowolony z mojej selekcji klient, ma do tego prawo. Szanuję jego opinię, ale to nie oznacza, że nie szanuję własnej.
Patrycja Franczak – konsultant biznesowy, pomagający w rozwoju marek modowych. Konsultacje biznesowe to popularna, lecz mglista koncepcja. Ona zrobiła z nich coś niezwykłego – stworzyła infuture.fashion. Jej wyjątkowemu spojrzeniu na trendy biznesowe i zachowania konsumentów towarzyszy niekonwencjonalny, i skłaniający do refleksji sposób przekładania koncepcji na komercyjny sukces biznesowy w branży modowej. Łączy pasję z użytecznością i inspirację z rzetelnymi danymi. Przedstawia praktyczny obraz jutrzejszego otoczenia konsumenckiego i biznesowego, aby tworzyć biznesy przyszłości.
Strona WWW: www.franczak.fashion
Facebook: www.facebook.com/franczak.fashion
Instagram: www.instagram.com/franczak.fashion/
W biznesowej relacji nie ma czegoś takiego, jak rabat „po znajomości”
Mam kilka bardzo niemiłych doświadczeń, jeśli chodzi o wykonywanie zleceń dla rodziny i znajomych. Na początku mojej nowej działalności zdarzało mi się, że zaoferowałam stworzenie strony komuś znajomemu, proponując rabat „po znajomości”. Ze względu na osobistą relację ze zleceniodawcą, w pracę włożyłam wtedy całe serce, poświęciłam dużo więcej czasu niż zwykle. Dopieściłam każdy szczegół. To był mój wielki błąd, a raczej – lekcja na przyszłość. Po czasie okazało się, że pomimo podpisanej umowy i wykonanego zlecenia, nie mogę się doprosić części wynagrodzenia. Niestety nie pomogły maile ani telefony. Ponieważ kwota nie była wtedy duża, po kilku miesiącach odpuściłam.
Innym razem, podczas podjęcia współpracy z inną znajomą osobą, spotkałam się z bardzo roszczeniową postawą i niekończącą się listą poprawek, i dodatkowych rzeczy do wykonania. Czułam, że ktoś nie szanuje mojego czasu. Ewidentnie wykorzystuje fakt, że jesteśmy znajomymi oraz próbuje mnie naciągnąć na kolejne zlecenia, za które w innej firmie na pewno słono by zapłacił. Dokończyłam szybko ustalone prace, zakończyła się również nasza znajomość. Od tamtej pory bardziej cenię swój czas, wyceniam swoje usługi niezależnie od stopnia znajomości i sympatii do drugiej osoby. W biznesowej relacji nie ma czegoś takiego, jak rabat „po znajomości”. Usługi dla znajomych powinny być wyceniane tak samo, jak dla pozostałych klientów – jeśli nie drożej.
Urszula Łopalewska – zajmuje się kompleksowym tworzeniem stron internetowych. Tworzy strony firmowe, blogi, sklepy i kursy online na WordPressie. Pomaga też w administrowaniu stronami i przy wykonywaniu aktualizacji. Prywatnie – mama dwójki dzieci, mieszka na wsi, pasjonatka kuchni wegańskiej. Jak sama o sobie mówi: „Moim atutem jest to, że do każdego zlecenia podchodzę bardzo indywidualnie, kładę nacisk na jakość tego, co robię. Moje strony są dopracowane pod względem wizualnym i technicznym, i to jest to, co najbardziej cenią moi klienci”.
Strona www: www.onlinesupport.pl
Facebook: https://www.facebook.com/onlinesupportpl
Znajomi, to powinni zapłacić więcej – w geście wsparcia naszej pracy
Małgorzata Gosz: Przyjęłam zasadę, że nie tworzę na zamówienie, powód? – jestem zbyt dużą indywidualistką, mam często zupełnie inny gust od innych, nie lubię robić czegoś wbrew sobie. Ale… czasem robię wyjątek – wszystko zależy, co i dla kogo? Kiedyś przygotowałam kilka niedużych (na szczęście) projektów (jako nagrody w loterii), nie usłyszałam ani dziękuję, ani nie zostałam odpowiednio przedstawiona jako twórca, poczułam się zbędna „jakbym nie przyszła i nic nie przyniosła, nic by się nie stało”. Było mi przykro. Poświęciłam swój wolny czas, finanse (zakupiłam nowe materiały), energię, gdyż chciałam wywiązać się z zobowiązania, a przy braku weny, to bardzo trudne. Na szczęście nie miałam niemiłej takiej sytuacji. Nie tak dawno temu znajoma z innego regionu kraju poprosiła mnie o biżuterię, pasującą do sukienki na ślub (była na uroczystości jako gość). Zaproponowałam kolorystykę oraz wzór bransoletki i kolczyków. Wszystko było super, dopóki nie podałam ceny. I wtedy zapadła cisza, aż do dziś. Dlatego nauczyłam się mówić o pieniądzach głośno i wyraźnie.
Jeżeli zdecyduję się wykonać projekt dla znajomej, to zawsze wprost mówię o cenie końcowej. Jeżeli daję rabat, to ok. 10-15% i to ja oceniam, czy mogę sobie na niego pozwolić. Jeżeli nie, mówię o tym otwarcie.
Moja rodzina i najbliżsi znajomi kupują ode mnie w cenie ofertowej. Jeśli robię dla nich na zamówienie, to wyceniam projekt, jak każdy inny.
Najlepiej i najczęściej współpracuję z koleżanką stylistką i rewelacyjną krawcową, tworzyłam dla niej różne dodatki i elementy dekoracyjne do szytych przez nią ubiorów. Tu różnica polega na tym, że dla nas, to po prostu praca z elementem przyjaźni. Kwestie finansowe nigdy nie stanowią wtedy problemu.
Kiedyś usłyszałam od klientki „Znajomi powinni zapłacić więcej, to powinien być gest zrozumienia pasji, wiedzy i umiejętności oraz zwykłego wsparcia znajomej osoby”.
Małgorzata Gosz – projektowanie i tworzenie biżuterii, to jej pasja. Od zawsze przyciągały jej uwagę rzeczy oryginalne, nietypowe, niebanalne. Taką też tworzy biżuterię. Wśród wielu materiałów jej ulubionym są naturalne, nieobrobione jubilersko półszlachetne kamienie. To ich nieregularny kształt, wzór czy struktura są często inspiracją i podstawą powstania projektu. Naszyjnik, bransoletę czy kolczyki tworzy zawsze tylko w jednym egzemplarzu. Jak sama mówi: „Dla mnie biżuteria jest nie tylko ozdobą, ale także wyraża charakter kobiety, która ją nosi”.
Facebook: https://www.facebook.com/goya.handmade
Instagram: https://www.instagram.com/goyaartgallery/
Przyjaciele i rodzina – wparcie w biznesie
Często podczas tworzenia czegoś wyjątkowego poświęcamy temu mnóstwo czasu, inwestycji i zaangażowania. Niestety nie każdy tak to widzi. Jakiś czas temu, jedna z moich koleżanek, jeszcze z czasów liceum – wreszcie, po latach, wydała własną płytę. Ogromnie cieszyłam się jej sukcesem, kibicowałam jej, od kiedy pamiętam. Kiedy pochwaliła się płytą w mediach społecznościowych – zapragnęłam ją mieć. Weszłam na e-sklep i kupiłam. Gdy płyta przyszła do mnie, po kilkukrotnym przesłuchaniu jej, napisałam do znajomej i wysłałam zdjęcie płyty. Jej zdziwienie i radość zarazem była ogromna. Opowiedziała mi historię, jak trudno było zdobyć budżet, napisać piosenki, zrobić muzykę. A większość znajomych i rodziny oczekuje otrzymania „apki” za free.
Czy nie powinno być tak, że rodzina, jako pierwsza powinna nas wspierać? Czy nie powinno być tak, że właśnie przyjaciele i najbliżsi powinni okazywać nam najwięcej wsparcia i zrozumienia – tym samym wspierać nas finansowo?
Pozostawiam Was z tymi pytaniami.
Jeśli masz doświadczenia w tym temacie – koniecznie skomentuj artykuł!
Ewelina Salwuk-Marko
Dołącz do portalu na Instagramie: https://www.instagram.com/feszyn.com_portal_dla_kobiet/