Wszystko o Ombre Hair
Ombre Hair – technika rozjaśniania włosów na końcówkach, króluje w modzie fryzjerskiej już parę sezonów. Postanowiłam „na własnych włosach” sprawdzić ten trend i obalić parę mitów z nim związanych. Postaram się wiarygodnie przekazać wszystko, co udało mi się sprawdzić i dowiedzieć na ten temat.
Postanowiłam, że Ombre Hair wykonam sama w domu. Do tego celu zakupiłam farbę L’Oréal
Préférence Wild Ombrés (z góry przepraszam za kryptoreklamę ;), która jest właśnie farbą wyspecjalizowaną do wykonywania ombre. Wróć, trochę źle się wyraziłam, gdyż nie jest to w istocie farba, ale rozjaśniacz. Możemy go kupić w granicy 26 – 30 zł. Po otwarciu pudełka, znalazłam w nim tubkę kremu rozjaśniającego, buteleczkę kremu utleniającego, saszetkę pudru rozjaśniającego, specjalny grzebyk do nakładania farby („szczotka ekspert”), parę rękawiczek oraz buteleczkę szamponu „upiększającego kolor”.
Oczywiście, trochę obawiałam się tego zabiegu, w końcu to rozjaśniacz, a te zwykle niszczą włosy bardziej niż farby do włosów. Zwłaszcza, że mam dosyć cienkie włosy, kłopotliwe, podatne na łamanie i niszczenie. Raz kozie śmierć. Nie przekonam się, jeśli nie spróbuję. Oczywiście wcześniej zrobiłam mały „research” w Internecie i wśród koleżanek. Inaczej pewnie nie zdecydowałabym się na zabieg. Nie twierdzę jednak, że większość opinii była pochlebna. Raczej odwrotnie. Spotkałam się m. in. z opiniami, że to zwykły rozjaśniacz w ładnym opakowaniu, a rozjaśniacz fryzjerski można kupić za ok. 5 zł. Wiem też, że ombre nie wychodzi na włosach farbowanych (ale tego nie trudno się domyślić), a czasem dzieje się też tak, że efekt jest ledwo zauważalny też na nie farbowanych włosach lub nie widać go wcale.
Zabrałam się do roboty. Samo przygotowanie rozjaśniacza (wymieszanie wszystkiego w dołączonej buteleczce) i nakładanie farby jest czynnością stosunkowo łatwą. „Szczotka ekspert” dobrze się sprawdza. Producent zaleca, aby produkt trzymać na włosach od 25-45 min. Na szczęście nie zastosowałam się do zaleceń – moje włosy rozjaśniły się wystarczająco już po ok. 8 minutach. Tak więc uważajcie, żeby za bardzo swoich włosów nie utlenić. Najlepiej jest co jakiś czas sprawdzać na końcówkach stan rozjaśnienia.
Przejdźmy do rezultatów. Otóż moje włosy ładnie się rozjaśniły – mój naturalny kolor włosów to średni brąz, który teraz przechodzi płynnie w blond. Przejście jest naprawdę płynne i naturalne, nie ma wyraźnej linii odcięcia, czasem wydaje się, że to efekt rozjaśnienia przez słońce, czyli taki „summer look”. Co do kwestii niszczenia włosów – nie zauważyłam wyraźnego pogorszenia. Przy stosowaniu odżywki po każdym myciu czy maski do włosów raz w tygodniu oraz podcinaniu końcówek co jakiś czas, ombre powinno się ładnie prezentować. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem zadowolona z efektów. Jednak trzeba pamiętać, że każde włosy są inne i inaczej „się zachowują”, tzn. inaczej reagują na te same produkty. Z mojej strony ombre hair gorąco polecam. Mam nadzieję, że byłam wiarygodna J. Pozdrawiam
P.S. Słyszałam też o technice ombre nails, czyli ombre na paznokciach. W sieci dostępne są filmiki, jak je wykonać. Chyba spróbuję!
Małgorzata Petlic
Źródło zdjęć: www.strefakobietek.pl, www.1.bp.blogspot.com
Chyba też tego spróbuję