Mikromusic- wywiad
Jest wokalistką wrocławskiego zespołu Mikromusic, jej kariera wciąż się rozwija, a życie nabiera tempa. Natalia Grosiak rozmawiała z nami o swoim życiu – matki, kobiety i piosenkarki w jednym.
Pani Natalio, sądzę, że zdaje sobie Pani sprawę jak oryginalny posiada Pani głos. Czy zdarza się, że przechodnie zaczepiają Panią na ulicy wspominając o Pani głosie i zespole?
Takie sytuacje nie zdarzają się często, Mikromusic nie jest bardzo medialnym zespołem. W ostatnim teledysku do „Takiego chłopaka” nawet nie wystąpiłam osobiście, więc nie jestem zbyt rozpoznawalna. Jednak przytrafiają mi się bardzo miłe sytuacje, na przykład w kinie czy w sklepie, gdzie pani, która tam pracuje daje mi zniżkę za nazwisko (śmiech).
Mikromusic jest teraz w trakcie trasy koncertowej. Stawiam, że podczas podróży busem miewacie ciekawe przygody. Czy jakąś z nich szczególnie Pani zapamiętała?
Podczas naszego ostatniego wyjazdu przytrafiła nam się zabawna przygoda. Jechaliśmy na koncert do Torunia. Część zespołu jechała z Wrocławia, a nasz gitarzysta Dawid Korbaczyński dzień wcześniej grał w Trójmieście i stamtąd do nas jechał. Jego gitarę miał zabrać Adaś Lepka – nasz trębacz. W połowie drogi do Torunia Adam przypomniał sobie, że tej gitary nie wziął. Już wtedy było za późno żeby wracać do Wrocławia po nią. Dawid został poinformowany krótko i zwięźle przez telefon o zaistniałej sytuacji. Zadzwoniliśmy do Torunia do Tomka Organka z zespołu Sofa i Tomek pożyczył nam gitarę. Historia z tą gitarą jest o tyle śmieszna, że graliśmy wtedy w Toruniu na bardzo małej scenie i co chwilę jak przedstawiałam zespół, to uderzałam ręką o jej gryf i struny. W którymś momencie jedna ze strun wbiła mi się w rękę. Nagle poczułam coś lepkiego na ręce i patrzę – a tu cała ręka jest we krwi! Fani ruszyli na pomoc z chusteczkami, adrenalina działała i nie poczułam żadnego bólu.
Jako zespół z chłopakami tworzycie muzyczną rodzinę, jednak jako jedyna kobieta w zespole nie miewa Pani kłopotów z porozumieniem się w pewnych kwestiach? Jednak umysły kobiet i mężczyzn się różnią.
Wiadomo, że sytuację jednej kobiety plus siedmiu facetów (w tym kierowca) nie każda Pani by przeżyła. Jednak świat mężczyzn i kobiet jest zupełnie inny. Trzeba wtedy troszeczkę obniżyć poprzeczkę swojej wrażliwości i czasem po prostu przepuścić mimo uszu różne kawały i komentarze. Jednak mam dość kierowniczą osobowość, więc radzę sobie z tym wszystkim bardzo dobrze.
Odnośnie waszej muzyki, chyba Pani domyśla się o co chcę zapytać… Piosenka „Takiego chłopaka” ma już ponad 2 miliony wyświetleń na YouTube. To jest pewnego rodzaju fenomen! Jak Pani uważa, dlaczego właśnie taki tekst piosenki urzekł większość Polek?
Bardzo dobrze się bawiłam pisząc ten tekst. Wspominałam sobie wtedy różne sytuacje z przeszłości i różnych „takich chłopaków”, o których jest ta piosenka. Nie sądziłam jednak, że ten tekst będzie tak bliski wielu dziewczynom, że tak bardzo trafi bezpośrednio do ich serc. Tekst tej piosenki, tak jak każdy inny, bierze się z moich przemyśleń, z przeszłości, z otoczenia środowiska. Inspiruje mnie wszystko co się dzieje dookoła, więc jest naprawdę jednym z wielu. To jest niesamowity przypadek i szczęście, że ta piosenka tak celnie trafia w gusta innych.
Można w pewnym sensie wywnioskować, że „Takiego chłopaka” uwłacza polskim mężczyznom. Nie raz w słyszałam, zwłaszcza od mężczyzn, słowa dezaprobaty do tej piosenki. Co Pani sądzi o takiej opinii mężczyzn Pani utworu?
Wszystkie piosenki trzeba brać przede wszystkim z dystansem. Poza tym, trzeba pamiętać, że żaden tekst nie dotyczy całego świata. Zawsze śpiewam subiektywnie o różnych rzeczach, więc śpiewając o „Polaku-pijaku-biedaku” nie śpiewam o wszystkich mężczyznach, którzy żyją w Polsce, tylko o tych, których napotkałam na swojej drodze. Było ich tam kilku. Trzeba więc o tym pamiętać, a nie wszyscy mężczyźni sobie zdają sprawę, że ta piosenka nie dotyczy całej rzeszy Polaków. Napotkałam się natomiast z takimi komentarzami na YouTube, które wysyłają mnie do Chin, do Arabii Saudyjskiej. Muszę powiedzieć, że ta piosenka jest właśnie o tych chłopakach, których to tak ruszyło i w taki sposób zareagowali na tę piosenkę. Większości moich znajomych – ludzi wykształconych, z poczuciem humoru, z wielką dozą dystansu – ta piosenka bardzo się podoba i nie mają żadnych zastrzeżeń do rzeczonego „Polaka”.
Wydaje mi się, że współczesne kobiety i mężczyźni mają trudniejsze role niż kiedyś. Dawniej ich zadania w społeczeństwie były wyraźniejsze. Kobiety były z reguły przypisane do domu, do rodzenia dzieci, do niewyrażania swoich opinii, do bycia potulną i bierną. Rola mężczyzny też się zmieniła. W naszych czasach jesteśmy lekko poplątani w tym wszystkim. Z jednej strony chcemy mężczyzny silnego, odpowiedzialnego, zaradnego, a z drugiej strony oczekujemy od niego czułości i empatii. Czasami takie cechy po prostu nie mogą w świecie biologiczno–fizycznym zaistnieć ze sobą. Wszyscy marzymy o wielkiej miłości, o szczęściu, o tym żeby dzielić z kimś swoje życie. Wszyscy też czasami zapominamy, że z dwóch stron musi być praca. Nigdy w życiu nie spotkamy ideału i my też nie jesteśmy idealne, więc z jednej i z drugiej strony czeka nas praca. Ta piosenka to piosenka współczesnej dziewczyny, która chce szukać po prostu tego „pięknie dobrego”.
Czy ma Pani już pomysł na kolejną piosenkę, która może właśnie mówić tak wiele i być interpretowana na różne sposoby, tak jak „Takiego chłopaka”?
Wydaje mi się, że taka piosenka już się nie powtórzy. Był to los z totolotka. I nie ma sensu liczyć na to, że jakakolwiek piosenka powtórzy ten sukces.
Wydaje mi się, że mądrze planujemy te koncerty. Planujemy tak żeby nie było nas w domu pięć, sześć dni w miesiącu. Niektóre zespoły planują trasę tak, że nie ma ich dwa miesiące w domu i koncertują prawie że codziennie. My sobie rozkładamy te koncerty w miesiącu po kilka dni, więc nie jest tak źle. Co prawda kwiecień i maj zapowiadają się bardzo intensywnie, mamy jeszcze więcej koncertów, ale to zazwyczaj są trzy do czterech dni co dwa tygodnie. Rozłąki są ciężkie, zwłaszcza z dzieckiem. Przez te trzy, cztery dni wiele bardzo cennych rzeczy umyka.
Jak Pani łączy karierę z życiem młodej mamy?
To jest kwestia dobrej organizacji. Mam nianię, która codziennie przez parę godzin zajmuje się dzieckiem, w tym czasie mogę coś skomponować, spotkać się z Panią na wywiad, pójść na jogę. Po godzinie 16. jestem już z dzieckiem non stop, wtedy już nie jestem w stanie niczym się zająć. Jak wiadomo, wieczorem albo kiedy już dziecko śpi już nie ma się siły na nic, więc do godziny 16. codziennie jestem zorganizowana. Czas jest wtedy dla mnie bardzo cenny i wtedy staram się jak najwięcej rzeczy zrobić.
Zauważyłam, że czasem musiała Pani była wziąć córeczkę w trasę. Jak Pani sobie radzi łącząc ze sobą dwa światy?
Moje dziecko jeździło z nami w trasy prawie do ukończenia pół roku. Sukces „Takiego chłopaka” zbiegł się z narodzinami mojej córki. Oczywiście nikt nie planuje sukcesu, także do pracy po porodzie musiałam wrócić bardzo szybko, bo był popyt na koncerty. Moje dziecko było uzależnione ode mnie i nie mogłam go zostawić w domu, więc podjęłam decyzję, aby podróżować z dzieckiem. Moja córeczka już w pewnym momencie była zbyt świadoma, za bardzo się nudziła w busie z nami wszystkimi. Podróżowanie z nią było coraz cięższe i w pewnym momencie zdecydowałam, że córeczka będzie zostawać w domu.
Czyli zawsze się jakaś opieka znalazła?
Tak, jak najbardziej.
Czy zespół nie miał nic przeciwko małemu dziecku na trasie?
Nie, tutaj spotkałam z pełnym zrozumieniem i wsparciem ze strony zespołu.
Na dobrych ludzi w takim razie Pani trafiła..
Sama sobie ich dobrałam (śmiech).
A jak córka dorośnie, będzie Pani próbowała w nią wpajać miłość do muzyki? Na przykład biorąc ją wciąż w trasy koncertowe?
Powiem szczerze – branie dziecka na trasy koncertowe byłoby zbyt męczące. To jest bardzo ciężka praca, czasami robi się dziennie 500-600 kilometrów. To oznacza, że jest się codziennie w ruchu: rozpakowywanie się, próba, koncert, hotel – nie wiadomo w jakich warunkach, znowu podróżowanie. Myślę, że nie chciałabym narażać dziecka na takie ekscesy. Gdy córka była mała, nieświadoma, cały czas była blisko mnie. Myślę, że starsze dziecko by się nudziło w busie, byłoby zmęczone podróżą.
Jeżeli chodzi o wdrażanie w świat muzyki – moje dziecko nie ma wyjścia, bo żyje ze mną, a muzyka towarzyszy nam codziennie prawie na każdym kroku. Zabieram córkę już na akustyczne koncerty i jest to wspaniałe przeżycie i dla mnie i dla niej.
Mam jeszcze pytanie odnośnie nas kobiet, a dokładnie soboty, 8 marca. Spędziła Pani jakoś szczególnie Dzień Kobiet?
Dzień Kobiet spędziłam w Sopocie, graliśmy tam koncert właśnie z okazji dnia kobiet. Była to wielka impreza w Zatoce Sztuki, w ogromnym namiocie na plaży. To był bardzo intensywny dzień, pracowity, bardzo przyjemny. Dostałam kwiaty od różnych mężczyzn. Bardzo lubię dzień kobiet, ponieważ jest to święto kobiecości. Jest to święto świadomości kim jesteśmy, jaka jest nasza wartość w tym świecie. Świąt takich jak halloween czy walentynki nie lubię za bardzo, ponieważ to są święta sztucznie nadmuchane przez media, koncerny, przez całą papkę medialną, która chce nam coś sprzedać. Dzień kobiet mimo że jest to święto, które nam się kojarzy z komunizmem i goździkami, stało się takim fajnym manifestem kobiecości.
Coraz częściej właśnie takie święta, jak na przykład walentynki są oddalane na dalszy tor, ponieważ jest powiedziane, że drugą osobę powinno się kochać cały rok, a nie pokazywać to tylko 14 lutego. Czy uważa Pani, że w dniu kobiet płeć piękna powinna być jakoś szczególnie traktowana (jak to jest z miłością w walentynki) czy może właśnie powinno się odchodzić od rytuałów i wielbić nas – kobiety cały rok?
Walentynki to święto sklepów, które sprzedają nam gadżety. To jest też święto mediów, które mają o czym napisać. Jest to moim zdaniem sztucznie wykreowany twór. Niestety Boże Narodzenie też się staje podobnym zdarzeniem, które bardziej męczy niż cieszy. Pamiętam dawne Boże Narodzenie, kiedy byłam dzieckiem przeżywałam je stokroć bardziej. Wtedy cieszyła bliskość rodziny niż ten cały hałas dookoła…
Dzień kobiet jednak to fajny moment, aby podkreślić, że kobiety są górą, są niesamowitą wartością naszego świata. Kobiety czuwają, kobiety przewidują, kobiety dbają, nie dążą do konfliktów jak to mężczyźni robią, kobiety pielęgnują życie. Poza tym też, rolą kobiety jest walczyć o swoje prawa, jak to się dzieje od kilkudziesięciu lat.
Studiowała Pani na Uniwersytecie Wrocławskim dwa kierunki – prawo i filologię słowiańską, a potem zaczęła Pani śpiewać. Przydaje się Pani w życiu jakakolwiek wiedza nabyta na studiach?
Język czeski, o dziwo, mi się przydał. Jakieś dwa lata temu niespodziewanie dostałam pracę przy produkcji programu telewizyjnego „Rozmówki polsko-czeskie”. Przez półtorej roku jeździłam do Czech, gdzie byłam prowadzącą razem z partnerem z Cech. Wtedy język czeski się przydał. Mam też paru znajomych w Czechach.
Natomiast prawo było niezrealizowanymi ambicjami moich rodziców. Skończyłam prawo, pracowałam w zawodzie przez chwilę. Dwa razy próbowałam dostać się na aplikację, ale zawsze to była chęć spełnienia nie moich ambicji, tylko właśnie rodziców. W pewnym momencie mojego życia podjęłam decyzję żeby jednak spróbować robić to, co umiem robić w życiu najlepiej, a nie było to prawo.
Myślę, że gdybym jeszcze raz miała przeżyć swoje życie, to pewnie bym odpuściła sobie te studia. Natomiast mam też taką zasadę, że w życiu nie można niczego żałować, trzeba iść do przodu i nie myśleć o tym, co było kiedyś, co się straciło. Wydaje mi się, że wszystko to, co przeżyliśmy buduje nas w jakiś sposób oraz kształtuje nas jako ludzi.