Reklamy otaczają nas każdego dnia, nawet w sytuacjach, w których często się ich nie spodziewamy. Jadąc do pracy, mijamy wielki billboard, a na nim wizerunek uśmiechniętych kobiet z naręczem kolorowych toreb. Wszystko to, bo przecież zgodnie z przyjętym powszechnie stereotypem, jak i w myśl kontrowersyjnej reklamy jednej z polskich marek, nic nie uszczęśliwi kobiety bardziej niż para nowych szpilek. Jak jednak w zgodzie z myślą less is more kupować mniej, bardziej świadomie, a tym samym zbudować garderobę kapsułową?
Aby rozpocząć jej budowę, potrzebna jest znajomość definicji tego pojęcia. Głównym założeniem garderoby kapsułowej jest minimalizm w szafie. Stawiamy na ubrania uniwersalne i ponadczasowe, dobrej jakości, które posłużą nam nie jeden, a kilka dobrych sezonów. Stonowane kolory, odpowiednie dla naszej sylwetki rozmiary umożliwią dowolne łączenie posiadanych przez nas elementów w różnych stylizacjach.
Sama idea budowania garderoby kapsułowej narodziła się u schyłku lat 70 w głowie właścicielki londyńskiego butiku Susie Faux, która to stwierdziła, iż do ubrania się na jeden sezon potrzebne jest nam nie więcej niż 40 ubrań. Czyli? Co sezon niczym podczas budowania dream teamu w Fifie wybieramy lub kupujemy reprezentacyjną ilość ubrań( nie więcej nż 40), i trzymamy się jej rozmiatych kombinacji przez cały okres czasowy.
Wybierając bazę ubrań na dany sezon kierujemy się różnymi kryteriami, takimi jak funkcjonalność, czyli dopasowanie ubrań do naszego typowego trybu dnia. Warto jest wybrać także kolor przewodni, który będziemy uzupełniać zróżnicowanymi dodatkami. Może być to biel, czerń, odcienie nude, czy granat. Dzieląc rok na cztery części, jego większość spędzamy na zakupowym odwyku z cykliczną przepustką na zmiany w drużynie. Dzięki temu nie tylko zaoszczędzimy całkiem sporą ilość pieniędzy, zaprzestamy wspierać zbędny konsumpcjonizm, ale także każdy nasz zakup będzie przemyślany, przez co później nie będziemy go żałować. Brzmi nieźle? Sezon wiosna/lato 2021 może okazać się idealną porą, aby zredefiniować pojęcie twojej szafy.
Jak myślisz ile różnych stylizacji uda Ci się stworzyć z zaledwie 40 ubrań?
Śmiało mogę powiedzieć, iż każda z nas była kiedyś kuszona przez zakupowe demony, które uaktywniają się na widok czerwonej metki z napisem promocja. Choć sieciówkowe jeansy często kuszą dużo niższymi cenami, to przy budowie minimalistycznej szafy warto zainwestować będzie w jedną lub dwie pary jeansów flagowej marki, które oprócz dobrego wyglądu, charakteryzują się dobrą jakością i wytrzymałością. Na pewno nie zawiedzie Cię para klasycznych Levis’ów.
Kurtka-klasyk, którą każda z nas powinna mieć w szafie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, ramoneski stały się ponadczasowym elementem ze względu na to, iż pasują niemalże do wszystkiego. Jaką inną kurtkę założysz zarówno do jeansów, spódnicy, garnitury i sukienki?
Mnie jakością od lat nie zawodzi skórzana, czarna ramoneska z Mango, razem udało nam się uzbierać już wiele wspomnień.
Klasyk w nowoczesnej odsłonie, to może być na przykład czarna, jedwabna sukienka
o bieliźnianym kroju, która w trendach utrzymuje się już od wielu lat. Założysz ją zarówno do szpilek na wesele przyjaciółki, jak i do trampek i t-shirtu na zwyczajny wypad do kawiarni. Mnie marzy się któraś z cudownych jedwabnych propozycji od HERSEASONS.
Mając tak ogromny wybór wśród marek zarówno polskich, jak i zagranicznych wciąż borykamy się z trudnościami ze znalezieniem idealnego białego t-shirtu, który po czternastu praniach będzie wyglądął, tak samo jak po pierwszym. Dobrych jakościowo i wartych inwestycji koszulek szukaj w The Odder Side, COS, czy w Laurelli.
Pod hasłem garnitur kryją się eleganckie, dobrze skrojone spodnie, a także niekoniecznie do kompletu marynarka. Osobiście stawiam na rozszerzane nogawki i marynarkę oversize, która da nam możliwość noszenia jej również w wersji solo. A jeśli szukasz idealnego kompletu, to marka Maffashion i Lany Nguyen Eppram szykuje coś wyjątkowego w swojej nadchodzącej kolekcji.
