W głębi duszy wiedziałam, że ci wszyscy ludzie nie mają racji

W życiu każdy z nas stoi przed wyborami – decyzjami, które kształtują naszą przyszłość. Często droga ku osiągnięciu sukcesu wymaga nie tylko odwagi podjęcia ryzyka, lecz także cierpliwości i uporu. Wiara w siebie jest kluczowym elementem tego procesu, umożliwiając nam podjęcie wyzwań pomimo przeciwności losu.

Wiara w siebie jest jak fundament, na którym opieramy nasze działania. Wierząc w swoje umiejętności, podejmujemy ryzyko, eksplorujemy nowe ścieżki i nie boimy się próbować czegoś nowego. Jest to kluczowy element sukcesu, ponieważ wewnętrzna pewność pozwala nam przekraczać granice naszych własnych oczekiwań.

W tym wywiadzie zgłębimy te koncepcje, zastanawiając się, jak wybory, cierpliwość i upór wpływają na nasze życie oraz jak wiara w siebie jest kluczowym czynnikiem przekształcającym nasze cele w rzeczywistość.

Ewelina salwuk-Marko: Jakie doświadczenia życiowe skłoniły Cię do wyboru ścieżki zawodowej mikrobiologa/technika weterynarii/zoopsychologa?

Adrianna Iwan: Mikrobiologia od początku nie leżała w kręgu moich zainteresowań. Była moim szybkim planem B. Od 12 roku życia marzyłam o weterynarii. Wtedy marzyłam również o zawodowej grze w koszykówkę, miałam potencjał, ale niestety kontuzja kolana przekreśliła to marzenie na zawsze. Wybór więc był jasny: weterynaria. Jednak kiedy otrzymałam wyniki maturalne wiedziałam, że na ten kierunek startować nie będę, bo moje wyniki nie zapewniłyby mi wtedy miejsca na uczelni. W moim przypadku nie było mowy o gap yearze, do wyboru miałam studia albo pracę. Wtedy jeszcze nie rozumiałam, że życie ma dla mnie zupełnie inny plan. Moja mama widziała mnie w roli nauczycielki biologii. Ja siebie w tym kompletnie nie widziałam. Miałam kilka informatorów dla przyszłych studentów z różnych uczelni. Zwróciłam uwagę na te, które w programie miały przedmioty związane z biologią, medycyną. Mikrobiologia brzmiała fajnie, więc sprawdziłam program studiów na najbliższej uczelni. Złożyłam dokumenty na Uniwersytecie Szczecińskim. Po roku pobytu na tych studiach ponownie podeszłam do matury z biologii i chemii, jednak nie udało mi się podnieść wyników, aby były wystarczające. Zostałam więc na kolejny rok i pomyślałam, że „jakoś to będzie”. W międzyczasie na jednym z portali społecznościowych zobaczyłam, że koleżanka z liceum ukończyła zaocznie technikum weterynaryjne. Pomyślałam, że jest to jakaś opcja. Naturę mam taką, że jak już coś wymyślę to od razu przechodzę do działania. I tak też było w tej sytuacji. Zapisałam się do szkoły policealnej, którą ukończyłam będąc na 4 roku studiów z mikrobiologii, podczas magisterki, której w sumie miało nie być. Plan był taki, że kończę mikrobiologię, będę technikiem weterynarii i to koniec mojej przygody ze szkołami, czy uniwersytetami. 

    W trakcie nauki miałam możliwość odbycia stażu w gabinecie weterynaryjnym (w którym później pracowałam). Po pierwszym dniu mojego pobytu w gabinecie, zadzwoniła do mnie mama, pytając, jak minął mi pierwszy dzień stażu. Od razu oznajmiłam jej, że matura ponownie wraca na tapet. Mimo że mikrobiologia była i wciąż jest dla mnie fascynująca, to ten pierwszy dzień w gabinecie był dosłownie jak strzała Amora. Zakochałam się w tym zawodzie jeszcze mocniej i wiedziałam, że nie będzie już łatwo mnie od tego odwieść. Miałam też wtedy ogromne szczęście, bo trafiłam na wspaniałych ludzi, którzy pokazali mi piękno weterynarii i sprawili, że miałam motywację i chęci do tego, aby zawalczyć o to marzenie. Robiłam wszystko, aby cały czas otaczać się myślami o weterynarii, aby cały czas mieć ją w swoim życiu – tak jakby to było już moje. Kupowałam książki, które miały przydać mi się na studiach, a na biurku postawiona była ulotka z reklamą jednego z wydziałów medycyny weterynaryjnej. W pewnym momencie mojego życia wszystko zaczęło układać się w całość. Spotykałam na swojej drodze osoby, które w każdy możliwy sposób sprawiały, że przybliżałam się do realizacji swojego marzenia. O wyborze zoopsychologii zadecydowały wydarzenia związane z moim wolontariatem w azylu dla kotów. Ponadto uznałam, że będę w przyszłości lekarką weterynarii, warto więc zgłębić wiedzę na ten temat, aby pomagać zacieśniać relacje pomiędzy opiekunami i ich zwierzętami. To wszystko układane było przeze mnie jak puzzle, element po elemencie, dzięki temu dziś jestem w miejscu, w  którym chciałam być, z ogromnym bagażem doświadczeń. 

    Czy istnieje konkretne wydarzenie lub sytuacja z Twojego życia, które miało kluczowy wpływ na Twój rozwój zawodowy?

    Takich wydarzeń było kilka. Pierwsze z nich już w szkole podstawowej. W szóstej klasie szkoły podstawowej kilkoro rówieśników oznajmiło mi, że niczego w życiu nie osiągnę, ponieważ moi rodzice nie mają wyższego wykształcenia.  Potem jedna z nauczycielek po moim drugim podejściu do matury z biologii i chemii, stwierdziła, że może ten egzamin jest tylko dla wybitnych ludzi i trzeba dać sobie spokój. W głębi duszy wiedziałam, że ci wszyscy ludzie nie mają racji. Te wszystkie przykre komentarze i sytuacje tylko pogłębiały chęć zrealizowania marzeń. Chciałam udowodnić przede wszystkim sobie, że będąc „dziewczynką z pola” można osiągać sukcesy i realizować swoje marzenia. 

    Niestety w swoim życiu doświadczyłam też ogromnej niesprawiedliwości na studiach. Zaraz po ukończeniu mikrobiologii dostałam się na weterynarię. Dziś rozumiem już, że to miejsce nie było mi po prostu pisane. 2 lata spędziłam na pierwszym roku, ponieważ miałam problem z jednym przedmiotem, który blokował przejście na kolejny rok. Na ostatniej prostej, kiedy wydawało mi się, że wszystko idzie ku dobremu, w moim życiu zapanował chaos. Jedno kolokwium, nawet nie egzamin, zaważyło nad moimi studiami. To był najbardziej pokręcony czas w moim życiu. Moment, kiedy zaczynałam nienawidzić weterynarii i wszystkiego, co z nią związane. Wszystko rozsypało się jak domek z kart. Pierwszy raz w życiu czułam taką pustkę, nicość, zwątpienie w siebie. Trwało to tydzień. Płakałam każdego dnia. Kiedy minął ten najgorszy czas, postanowiłam dać sobie ostatnią, trzecią szansę. To był czas, kiedy trwały jeszcze rekrutacje na uczelniach. Zapisałam się więc ponownie na weterynarię i dostałam się. Na drugim końcu Polski. Przypomniałam sobie również, że mam już wykształcenie i może powinnam coś w tym kierunku robić. Rozpoczęłam współpracę z blogiem PetsWorld. Zaangażowałam się w prowadzenie swojego profilu na Instagramie. Z czasem zaczęłam odzyskiwać wiarę w siebie i to wszystko doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem obecnie. Dziś piszę artykuły do czasopism branżowych, prowadzę szkolenia. Finalnie cały ten ból, który mi towarzyszył w tamtym momencie przekułam ciężką pracą w sukces. Po tym wszystkim czułam się jak Feniks, który właśnie odrodził się z popiołu. 

    Jakie umiejętności lub cechy osobiste uważasz za kluczowe dla sukcesu w Twojej dziedzinie, a które wynikają z Twoich doświadczeń życiowych?

    Wytrwałość, upartość, otwartość, pracowitość, systematyczność – to bardzo pomocne, powiedziałabym, że wręcz kluczowe cechy, aby dążyć do realizowania się w mojej dziedzinie. Z doświadczeń życiowych wyniknęła cierpliwość i elastyczność, dostosowanie się do sytuacji, w których się znajdowałam. Na wiele rzeczy w swoim życiu musiałam zwyczajnie poczekać. Bardzo ważne jest nauczenie się analizowania swoich błędów, porażek i wyciągania z nich odpowiednich wniosków na przyszłość. 

    W jaki sposób Twoje doświadczenia życiowe wpływają na Twoje podejście do pracy z zwierzętami?

    Moje przeróżne sytuacje życiowe nauczyły mnie ogromnej cierpliwości, wytrwałości, umiejętności przeanalizowania sytuacji, które są ogromnie potrzebne w tym, czym się obecnie zajmuję. Wiele osób uważa, że praca ze zwierzętami to wyłącznie głaskanie kotków i piesków, a pacjenci są zawsze słodcy, milusi. I czasami tak jest. W wielu sytuacjach jednak trzeba umiejętnie zaplanować każde działanie, aby zminimalizować stres u zwierzęcia i wykazać się cierpliwością. Od kilku lat jestem też wolontariuszką w lokalnym kocim azylu. I wierzcie mi, złapanie bezdomnego kota wymaga czasami naprawdę ogromu cierpliwości. 

    Jakie wyzwania napotkałaś na swojej drodze zawodowej, a jak Twoje doświadczenia życiowe pomogły Ci je przezwyciężyć?

    Póki co tych wzywań wiele nie miałam. Zawsze sobie powtarzam, że nie każdy musi mnie lubić, nie każdy musi się ze mną zgadzać. Największym wyzwaniem było zderzenie się pierwszy raz z hejtem. Mój komentarz został wycięty z jednego wywiadu i przerobiony na artykuł polityczny, który zwyczajnie był niesmaczny i był elementem jakiejś politycznej gry między portalami. Z początku przejęłam się tym, jednak po kilku dniach uznałam, że nie warto się tym przejmować. Tutaj kluczowe było przypomnienie sobie, że mam pewną wiedzę z danego zakresu i nie mogę ulegać komentarzom osób, które nawet mnie nie znają. 

    Adrianna Iwan
    Adrianna Iwan

    Czy Twoje doświadczenia życiowe kształtują również Twoje podejście do pracy?

    Oczywiście, że tak. Moje doświadczenia życiowe pozwoliły i zajrzeć w głąb siebie i zadbać o swój komfort. Nauczyły mnie tego, że w życiu trzeba zachowywać work-life balance. Niestety jestem pracoholikiem i nie rzadko po pracy nadal była praca. Z czasem nauczyłam się jednak odpuszczać, odpoczywać, zarządzać swoim czasem lepiej. Odpuszczania i odpoczywania nauczył mnie wyjazd na studia na drugi koniec Polski. Ta sytuacja dla niektórych może wydawać się błaha, ale w moim przypadku to właśnie pobyt daleko od domu uświadomił mi, że w życiu poza pracą czy uczelnią ważne są spotkania z rodziną i przyjaciółmi, wyjazdy, podczas których robi się rzeczy nie związane z pracą. To bardzo zmieniło moje podejście do pracy i w ogóle do życia. W moim życiu był już taki moment, kiedy z powodu egzaminów nie pojechałam do babci na święta. Po tej sytuacji zdałam sobie sprawę, że obieram zły tor, że zaczynam stawiać pracę i naukę ponad rzeczy i chwile, które już się nie powtórzą. Zaczęłam doceniam czas, który mam. 

    Każda praca jest na swój sposób stresująca. Co stresującego jest w Twojej pracy?

    Praca pod presją czasu. Praca ze zwierzętami dla wielu osób wydaje się łatwa i przyjemna, ale w rzeczywistości taka nie jest.  Poza narażeniem na pogryzienia i choroby zakaźne, trzeba mieć świadomość tego, że zwierzęta odchodzą, pomimo włożonego wysiłku w ich ratowanie. Najbardziej stresującą dla mnie sytuacją jest bezsilność, bezradność, wyczerpanie się możliwości. Praca w weterynarii bardzo mocno obciąża psychicznie i fizycznie. To nie rzadko praca po godzinach, a w gabinecie trzeba być gotowym na wszystko. Pomaganie jest piękne, ale obarczone jest dużą odpowiedzialnością, której towarzyszy ogromny stres. Do tego nie zawsze da się współpracować z właścicielami zwierząt, co też jest frustrujące i stresujące. 

    Jakiej rady udzieliłabyś dla osób, które chcą rozwijać się zawodowo w Twojej dziedzinie?

    Aby nigdy się nie poddawały oraz nie słuchały osób, które twierdzą, że nie dadzą sobie rady. I przede wszystkim nie porównywać się do innych, robić swoje w swoim czasie. Nie zrażać się od razu jak coś nie wychodzi. Warto pamiętać, że każdy kiedyś zaczynał, nikt nie urodził się specjalistą. Mnie wiele osób próbowało odwieść od moich marzeń. Wiele razy słyszałam, że nie dam sobie rady. Trzeba zbudować wokół siebie taką twierdzę z własnej pasji, która będzie chroniła nasze marzenie. Otaczać się ludźmi, którzy będą wspierać nas w naszych działaniach.

    Jakie są Twoje plany na przyszłość?

    W pierwszej kolejności chcę ukończyć weterynarię. Póki, co idę mocno w kierunku gastroenterologii, w której mogę wykorzystać również mikrobiologię. Jestem ogromną pasjonatką mikrobioty jelitowej oraz probiotykoterapii i to właśnie w tym kierunku podążam, w tym obszarze chcę działać. Nie wychodzę jednak z planami daleko w przód. Kiedyś planowałam 10 lat do przodu. Teraz żyję bardziej tym, co tu i teraz. Cele są ważne, ale to droga ku nim jest kluczowa. A droga ta nie zawsze jest zgodna z pierwotnym planem, o czym wiele razy już się przekonałam w swoim życiu. 

      Adrianna Iwan

      Adrianna Iwan

      Mikrobiolog, technik weterynarii, zoopsycholog. Studentka medycyny weterynaryjnej. W sieci działa pod nazwą Mikrobiolog z przypadku. Autorka tekstów w czasopismach branżowych: Weterynaria w Praktyce, Zoobranża, Pies Rasowy, Pupil. Prywatnie jest kociarą i pasjonatką fotografii. 

      Share

      Podziel się swoją opinią

      Dodaj komentarz

      Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

      Koniecznie przeczytaj!
      Lato zbliża się wielkimi krokami. Warto więc pomyśleć o odświeżeniu…